"Globalia", Jean-Christophe Rufin
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuJest to historia kilku ludzi próbujących wyrwać się z sideł totalitarnego systemu, który za cenę bezpieczeństwa i dobrobytu ogranicza do minimum swobodę swoich obywateli. Mieszkańcy Globalii, bo tak nazywa się ogólnoświatowe państwo, żyją w przestrzeni ograniczonej przez potężną przezroczystą powłokę, obejmującą większość kuli ziemskiej. Tylko gdzieniegdzie znajdują się wyjęte spod rządowej kontroli tzw. niestrefy, gdzie według oficjalnej propagandy żyją hordy dzikich ludzi, dla których jedynym pragnieniem jest zniszczenie spokojnej, sprawiedliwej, miłującej pokój Globalii. Ale prawda o niej jest zupełnie inna.
Trudno wyobrazić sobie literaturę współczesną bez powieści George’a Orwella „Rok 1984”. W książce tej z zadziwiającą precyzją opisane zostały zjawiska, z którymi mamy do czynienia w XXI wieku, m.in. gigantyczny nadzór policyjny jako reakcja na nieprawomyślność (obecnie używa się pojęcia „terroryzm”) oraz podział przestrzeni miejskiej na odizolowane dzielnice, w których mieszkają lepsi i gorsi obywatele. Powieść „Globalia” Jean-Christophe’a Rufina doskonale wpisuje się w ten klimat.
Za cenę wygody i dobrobytu „cywilizowani” mieszkańcy Globalii muszą poddawać się ciągłej inwigilacji i kontroli, m.in. życia seksualnego i rodzenia dzieci. Naturalną skłonnością istot ludzkich jest nadużywanie wolności – twierdzi rządowy psycholog z Globalii - to znaczy wkraczanie na teren wolności innych. NAJWIĘKSZYM ZAGROŻENIEM DLA WOLNOŚCI JEST SAMA WOLNOŚĆ. Jak bronić wolności przed nią samą? Gwarantując wszystkim bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo to wolność. Bezpieczeństwo to ochrona. Ochrona to nadzór. NADZÓR TO WOLNOŚĆ.
Od tego uciec chce jeden z głównych bohaterów powieści, dwudziestokilkuletni mężczyzna o imieniu Bajkał. Inteligentny, obdarzony witalnością i zmysłem wojownika, nie potrafi odnaleźć się w uporządkowanej przestrzeni Globalii. Postanawia więc razem ze swoją partnerką uciec do „niestrefy”, bo tylko tam, jak twierdzi, może oddychać pełną piersią i poczuć smak wolności. Okazuje się jednak, że macki aparatu policyjnego sięgają nawet tam, a ucieczka Bajkała może przysłużyć się totalitarnym planom bezdusznych i skorumpowanych polityków kierujących Globalią.
Na trop wielkiej afery związanej z Bajkałem wpada ambitny dziennikarz Puig Pujols, który zostaje wyrzucony z pracy, kiedy odkrywa, że jeden z zamachów terrorystycznych, o które obwinia się ludzi z „niestrefy”, został przygotowany przez agentów Ochrony Społecznej. Globalia zrobi teraz wszystko, by informacje te nie przedostały się do opinii publicznej.
Powieść Rufina na pewno przypadnie do gustu wielbicielom ambitnej literatury science fiction, chociaż nie jest to fantastyka naukowa w czystej postaci. Wiele wątków poruszanych w książce opisanych zostało przez takich gigantów s.f. jak Philip K. Dick czy Bruce Sterling. Ten ostatni w książce „Święty płomień” opisał społeczeństwo przyszłości, w którym prym wiodą ludzie starsi, dożywający sędziwego wieku dzięki osiągnięciom gerontologii. Tak też się dzieje w „Globalii”. Tam świat również podporządkowany zostaje potrzebom starców, dla których bezpieczna egzystencja w sterylnej przestrzeni Globalii staje się spełnieniem ich marzeń.
Jednak nie ogólnoświatowe państwo jest w powieści najistotniejsze, tylko to, co dzieje się po drugiej stronie, poza przezroczystą kopułą oddzielającą dwa światy. Rufin doskonale oddał postapokaliptyczny klimat dzikiej strefy, gdzie odcięci od zdobyczy cywilizacyjnych ludzie muszą radzić sobie z nieokiełznaną przyrodą i na nowo budować struktury społeczne. I właśnie dlatego jest w nich więcej życia i optymizmu niż w rachitycznym, pozbawionym woli społeczeństwie Globalii. Prowadzi to do paradoksalnej sytuacji: mieszkańcy zhomogenizowanego społeczeństwa uciekają do „niestrefy”, by tam odnaleźć upragnioną wolność.
Warto przypomnieć, że autor „Globalii” jest nie tylko znanym pisarzem. To także lekarz i współzałożyciel organizacji charytatywnych Lekarze bez Granic i Action Against Hunger. Jego powieść to świadomy głos w dyskusji o przyszłości świata, w którym, paradoksalnie, wszystko wymyka się spod kontroli, a nierówności społeczne pogłębiają się z dnia na dzień. Miejmy nadzieję, że wizja Jean-Christophe’a Rufina okaże się tylko złym snem, o którym szybko zapomnimy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze