"Odwyk", Terri Paddock
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temu„Odwyk” Terri Paddock na pewno zainteresuje wielbicieli „Lotu nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya i „Przerwanej lekcji muzyki” Susanny Kaysen. Ta książka to kolejne ostrzeżenie: cel nie zawsze uświęca środki, a naprawiając świat, łatwo zapomnieć o tkwiących w nas demonach.
Narkomania i alkoholizm to choroby, na które nie znaleziono jak dotąd skutecznego leku. Terapie farmakologiczne i psychologiczne zwiększają szanse na wyleczenie, ale nie dają stuprocentowej pewności, że chory znów nie sięgnie po alkohol lub narkotyk. Jak pokazują statystki, z roku na rok wzrasta liczba młodych ludzi, którzy eksperymentują z używkami. O problemie tym pisze w swojej książce Terri Paddock – amerykańska pisarka, która zetknęła się w dzieciństwie z ośrodkami terapeutycznymi Straight. Jej historia opisuje metody terapii, jakim poddawani byli młodzi Amerykanie, kiedy w latach 80. wypowiedziano w Stanach Zjednoczonych ogólnospołeczną wojnę narkomanii.
Książka oparta została na faktach. Siostra pisarki Anna, chociaż nie była narkomanką, została zamknięta w ośrodku. To samo groziło Terri, bo kiedyś była na imprezie, na której pito alkohol, i w ten sposób znalazła się na celowniku terapeutów. Uczestnicząc w obowiązkowych spotkaniach dla rodziców i rodzeństwa, a później przeprowadzając wywiady z osobami poddawanymi leczeniu, pisarka zebrała materiał, który posłużył jej do zbudowania wstrząsającej opowieści o terapii Straight („straight” - z ang. wyprostowany).
Bohaterką „Odwyku” jest Justine – uśmiechnięta, pełna energii dziewczyna, której zdarzył się jednorazowy wybryk – wróciła pijana do domu. To wystarczyło, by rodzice bez słowa wyjaśnienia zawieźli ją do ośrodka. Znacznie wcześniej trafił tam brat Justine Joshua, który był uzależniony od alkoholu i narkotyków i często uciekał z domu. Rodzice zdecydowali się na terapię córki, mimo że w trakcie leczenia jej brat popełnił samobójstwo. Kiedy Justine trafia na terapię, stopniowo poznaje okrutną prawdę o ośrodku. Na własnej skórze doświadcza tego, co spotkało jej brata i co ostatecznie skłoniło go do odebrania sobie życia. Opowieść Justine to rozdzierający krzyk dziecka, które nie radzi sobie ze swoimi kłopotami, a rodzice nie potrafią udzielić mu pomocy, bo są równie bezsilni i przestraszeni jak ono.
Leczenie prowadzone w ośrodkach Straight oparte zostało na podobnych regułach, jakie stosuje się w ruchu Anonimowych Alkoholików i programach wykorzystujących zasadę dwunastu kroków do wyzdrowienia, ale w tym przypadku dodatkowym elementem terapii było zastraszanie, upokarzanie i fizyczne maltretowanie pacjentów. Odciętą od świata młodzież głodzono i pozbawiano snu. Odbierano jej prawo do prywatności i zaspokajania podstawowych potrzeb fizjologicznych. Kto nie poddawał się rygorowi, uczestniczył w indywidualnych terapiach, w trakcie których (jak twierdzi Paddock) dochodziło do gwałtów. Reguła postępowania była prosta: by zerwać z negatywnymi przyzwyczajeniami i całkowicie zapomnieć o przeszłości, pacjent musiał doświadczyć psychicznego załamania.
Czy można było do tego dopuścić? A może działalność ośrodków nie była tak jednoznacznie zła, jak przedstawiła ją Terri Paddock? We wstępie autorka przyznaje, że sytuacje opisane w „Odwyku” to tylko znikomy fragment tego, co naprawdę działo się w trakcie leczenia. Potwierdzają to inni uczestnicy terapii, których wspomnienia opublikowane zostały w Internecie. Chociaż w żaden sposób nie można usprawiedliwiać patologicznych metod stosowanych przez organizację Straight, była to desperacka odpowiedź na problemy, z którymi medycyna nadal nie potrafi skutecznie sobie radzić.
Siostra Terri Paddock wielokrotnie uciekała z domu, żyła na ulicach Florydy, a po terapii w ośrodku wróciła do normalnego życia. Teraz prowadzi aktywne życie zawodowe, ma męża i dwójkę dzieci. Jak potoczyłyby się jej losy, gdyby nie terapia w ośrodku Straight? Na to pytanie nigdy nie znajdziemy odpowiedzi. Jedno jest pewne: trauma z czasów młodości odcisnęła głęboki ślad w jej psychice. „Ani ja, ani moja rodzina nie lubimy opowiadać o naszych osobistych doświadczeniach z organizacją Straight – pisze Paddock – a moja siostra po dziś dzień upiera się – być może dla własnego zdrowia psychicznego – że nie pamięta tego, co działo się z nią w ośrodku”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze