„Wyspa”, Aldous Huxley
ALTER • dawno temuNiedawno minęło czterdzieści lat od śmierci Aldousa Huxleya, autora takich powieści jak „Nowy wspaniały świat” czy „Kontrapunkt”, jednego z nielicznych intelektualistów XX-tego wieku wierzących w istnienie „Innego Świata”. Powieść "Wyspa" to przede wszystkim wynik wielkiego wysiłku wyobraźni. Autor pragnie, abyśmy odrzucili cały bagaż swoich uprzedzeń, zapomnieli na chwilę o realiach, w jakich żyjemy, i wybrali się z nim w daleką podróż na antypody własnego umysłu, gdzie na oceanie czasu otoczona zewsząd przez wrogie siły leży sobie piękna wyspa.
W swoim słynnym już wierszu „Druga przestrzeń” Czesław Miłosz zapytywał:
Czy naprawdę zgubiliśmy wiarę w drugą przestrzeń?
I znikło, przepadło i Niebo, i Piekło?
Niedawno minęło czterdzieści lat od śmierci Aldousa Huxleya, autora takich powieści jak „Nowy wspaniały świat” czy „Kontrapunkt”, jednego z nielicznych intelektualistów XX-tego wieku wierzących w istnienie „Innego Świata”, owych „dalekich kontynentów umysłu”, do których człowiek może zyskać dostęp tylko dzięki wizyjnemu doświadczeniu. Pisarz, nie wyposażony skądinąd w wyobraźnię wizjonera, uznał obecność w ludzkim umyśle „drugiej przestrzeni” za fakt psychologicznie prawdziwy, kiedy pewnego majowego ranka 1953 roku zażył po raz pierwszy meskalinę. To, co zobaczył będąc pod wpływem tego dość wyjątkowego halucynogenu, gruntownie zmieniło jego spojrzenie na rzeczywistość. Swoje doświadczenia zawarł w artykule pod tytułem „Drzwi percepcji”, uzupełnionym następnie szkicem „Niebo i piekło”. W obu tekstach, można odnaleźć wyraźne ślady fascynacji autora twórczością Williama Blake’a, poety głęboko podziwianego również przez Miłosza.
Swoją ostatnią powieść zatytułowaną „Wyspa” Huxley napisał tuż przed śmiercią w roku 1962 i można ją śmiało uznać za jego literacki testament. Książka opowiada historię pobytu pewnego zgorzkniałego, choć wciąż jeszcze ciekawego świata, angielskiego dziennikarza Williama Farnaby na egzotycznej, dalekowschodniej wyspie o nazwie Pala. Jej mieszkańcy nie pozwalają cudzoziemcom na wizyty w ich kraju i bohater musi dostać się tam na własną rękę, o mały włos nie tracąc przy tym życia. Na wyspie Farnaby odnajduje wspaniale zorganizowane społeczeństwo, którego nadrzędnym celem jest takie kształtowanie obywateli państwa, aby wszyscy osiągnęli w życiu pełnię człowieczeństwa. Jako tajny wysłannik jednego ze światowych potentatów naftowych dziennikarz przeżywa na Pali głębokie rozterki duchowe. Nad pogodną i spokojną dotąd wyspą zbierają się ciężkie burzowe chmury. Dyktator pobliskiego Rendangu, pułkownik Dipa, ostrzy sobie zęby na bogate złoża ropy, których intensywnej eksploatacji światłe władze Pali były zawsze przeciwne.
Niewłaściwą rzeczą byłoby opisywać tu zasady, na jakich Palijczycy zorganizowali życie swojej społeczności, i odbierać tym samym przyszłym czytelnikom przyjemność lektury. Mogę jedynie zdradzić, że stworzony na wyspie ład opiera się na dwóch filarach: zdobyczach zachodniej nauki oraz wschodniej, przede wszystkim buddyjskiej mądrości duchowej. To zbawienne w skutkach połączenie jest – zgodnie ze słowami jednego z Palijczyków, zresztą brytyjskiego pochodzenia — wynikiem upartego trwania w "wielkim szaleństwie", tym samym, „które opisuje Blake” i „w którym usiłuje się pożenić piekło z niebem”. Twórcza myśl angielskiego poety jawi się Farnaby’emu jako jedyny w kulturze zachodu odpowiednik tego kompleksu idei, który z powodzeniem wcielany jest na wyspie. „Gdyby głupiec wytrwał w głupstwie swoim, stałby się mądry” – komentuje, cytując Blake’a. Równie dobrze mógłby przywołać trzy inne jego tezy ze słynnych „Zaślubin Nieba i Piekła”: „Człowiek nie ma Ciała oddzielonego od Duszy”, „Energia jedynym jest życiem, i z Ciała jest; Rozum zaś jest [Jej] obrysem”, „Energia jest Wieczną Rozkoszą”…
Huxley wspaniale uchwycił w „Wyspie” duchowe pokrewieństwo łączące twórczość Blake’a z buddyzmem, wzbogaconym ponadto taoistyczną sztuką miłosnego zjednoczenia. Ważnym elementem jest tu współczucie i miłość jako głęboko ludzka odpowiedź na wszechobecne cierpienie, piekielny aspekt ziemskiego bytowania. Ale nie mniej istotna, w tym także dla zrozumienia samej powieści, okazuje się kwestia wyobraźni religijnej. Palijczycy, mający wyjątkowo rozwiniętą świadomość tego, co dzieje się „tu i teraz”, postrzegają otaczający ich świat inaczej niż ludzie zachodu. Dla mieszkańców wyspy mieni się on mniej lub bardziej intensywnie blaskiem „drugiej przestrzeni”, światłem transcendencji, którego my, zwykli śmiertelnicy, możemy doświadczyć w bardzo skromnym wymiarze i tylko dzięki „transportującej” – jak ją pisarz nazywa — mocy sztuki lub literatury.
Powieść Aldousa Huxleya to przede wszystkim wynik wielkiego wysiłku wyobraźni. Autor pragnie, abyśmy odrzucili cały bagaż swoich uprzedzeń, zapomnieli na chwilę o realiach, w jakich żyjemy, i wybrali się z nim w daleką podróż na antypody własnego umysłu, gdzie na oceanie czasu otoczona zewsząd przez wrogie siły leży sobie piękna wyspa. Jej mieszkańców nie trapi nadmiernie zło „tego” świata: potrafią radować się samym faktem istnienia (miłością i współczuciem), umieją pokonać strach, zaakceptować konieczność cierpienia i śmierci, unicestwić niepotrzebne wyrzuty sumienia, korzystać z pożytkiem dla moralnego zdrowia z nieograniczonej swobody seksualnej. U końca tej wyprawy wyłania się przed nami dramatyczne pytanie: czy dopuścimy zarówno w wymiarze indywidualnym jak i zbiorowym do likwidacji tej odległej i niemal zapomnianej wyspy? Czesław Miłosz w cytowanym już wierszu daje na nie jedną odpowiedź:
Płaczmy, lamentujmy po wielkiej utracie.
Porysujmy węglem twarze, rozpuszczajmy włosy.
Błagajmy, niech nam będzie wrócona
Druga przestrzeń.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze