"Wyspa", Victoria Hislop
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuPowieść Victorii Hislop to doskonale przyrządzona potrawa, którą z przyjemnością można się delektować. Im dłużej, tym lepiej. Chociaż masowa popularność nie jest dla książki dobrą wizytówką, tym razem ilość sprzedanych egzemplarzy (w Wielkiej Brytanii prawie milion) idzie w parze z jakością. Na zimowe, mroźne wieczory książka Victorii Hislop będzie równie dobra jak gorące wino z goździkami.
Okładka tej książki nie wygląda zachęcająco. Plaża o zachodzie słońca, kobieta w zwiewnej, romantycznej sukience. Spodziewamy się banalnej historii dla niewymagających czytelników, a tu niespodzianka. „Wyspa” Victorii Hislop to wciągająca powieść o miłości, nienawiści, chorobie i śmierci. Chociaż określenia te, zestawione razem, brzmią nieco pompatycznie, doskonale oddają intrygujący klimat powieści. Jej akcja dzieje się w słonecznej Grecji, na Krecie. Alexis, młoda, ambitna archeolog, pragnie poznać historię swojej rodziny. Kiedy nadchodzą wakacje wyjeżdża do Plaki – małej kreteńskiej miejscowości, w której mieszka dawna przyjaciółka jej matki. Kilka spędzonych tam dni okazuje się być najważniejszymi w jej życiu. Bo dzięki Fotinii Dawaras bohaterka odkrywa głęboko skrywaną tajemnicę. Dotyczy ona małej kamienistej wysepki, na której od 1903 do 1957 roku znajdowała się główna grecka kolonia trędowatych, ostatnie europejskie leprozorium. To właśnie tam, na wyspie Spinalonga, swoje życie spędziła ciotka i prababka Alexis.
Trąd to przerażająca choroba. Jak dowiadujemy się z książki Victorii Hislop, atakuje zakończenia połączeń nerwowych, przez co człowiek przestaje odczuwać ból. Pierwszym symptomem choroby są niewielkie zmiany skórne (grudki i guzki), które później pokrywają całą powierzchnię ciała. Kiedyś, kiedy nie było odpowiednich antybiotyków, trąd prowadził do poważnych zniekształceń ciała, a chorzy umierali w straszliwych męczarniach. Nic więc dziwnego, że spotykali się ze społecznym napiętnowaniem. By go uniknąć, chora na trąd prababka Alexis dobrowolnie poddała się banicji. Kiedy dostrzegła na sobie plamy chorobowe, bez chwili wahania przeniosła się na Spinalongę. Kilkanaście lat później to samo spotkało jej córkę Marię, która o swojej chorobie dowiedziała się tuż przed ślubem. Ona także została mieszkanką Spinalongi. Jak więc wyglądało życie na wyspie?
Okazuje się, że to właśnie tam ludzie chorzy na trąd mogli poczuć się naprawdę wolni. Z dala od wścibskich spojrzeń i złośliwości — udało im się bowiem stworzyć namiastkę prawdziwego świata. A trafiali tam ludzie z całej Grecji, w tym dziennikarze, prawnicy i lekarze, więc w Spinalondze nie brakowało sprawnie funkcjonującego szpitala, gazety i kina. Główna ulica Spinalongi była […] szeregiem eleganckich sklepików, których drzwi i okiennice świeżo pomalowano na kolor ciemnoniebieski i zielony. Sklepikarze dumnie eksponowali swoje towary, a wyspiarze robili zakupy nie tylko ze zwykłej potrzeby, ale także dla przyjemności. […] Ludzie stali się produktywni, prowadzili handel wymienny, kupowali i sprzedawali, czasami z zyskiem, czasami ze stratą. Kiedy wybuchła II wojna światowa, a na Kretę dotarły niemieckie wojska, odizolowana od świata wyspa uniknęła okupacji.
Ale w powieści tej ważna jest nie tylko Spinalonga. Książka brytyjskiej autorki to także historia tych, którzy musieli ułożyć sobie życie po stracie bliskich. Bo pada w niej kilka ważnych pytań: jak wytrzymać rozłąkę, kiedy niedaleko stąd, w otoczeniu obcych ludzi, przebywa ukochana osoba, której już nigdy nie zobaczymy? I czy naprawdę chcielibyśmy ją zobaczyć, mając świadomość spustoszenia, jakie choroba mogła wywołać w jej ciele?
Jednak mieszkańcom Paki przyjdzie zmierzyć się nie tylko z trądem. Społeczność tą wstrząśnie także zdrada, morderstwo i dzika, nieokiełznana namiętność. A wszystko na tle bajecznej greckiej kultury. Mówiąc w skrócie – powieść Victorii Hislop to doskonale przyrządzona potrawa, którą z przyjemnością można się delektować. Im dłużej, tym lepiej. Chociaż masowa popularność nie jest dla książki dobrą wizytówką, tym razem ilość sprzedanych egzemplarzy (w Wielkiej Brytanii prawie milion) idzie w parze z jakością. Na zimowe, mroźne wieczory książka Victorii Hislop będzie równie dobra jak gorące wino z goździkami.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze