„Podróż”, Ida Fink
ALTER • dawno temu„Podróż” Idy Fink to przejmująca książka, w której pisarka, poprzez niezwykle trudną pracę wydobywania z mroków pamięci bolesnych wspomnień, objawia prawdę o okrutnym i niezrozumiałym doświadczeniu, jakim był Holokaust dla jednostki oraz o sile człowieczeństwa, które może ocaleć na przekór nieludzkiemu losowi.
Ida Fink znana jest z tego, że pisze niewiele. Na jej dorobek twórczy składają się zaledwie trzy książki: dwa zbiory opowiadań „Skrawek czasu” i „Ślady” (powtrónie wydane w tomie "Odpływający ogród") oraz wznowiona w tym roku powieść „Podróż”. Ta ostatnia uznana została przez National Yiddish Book Center w Nowym Yorku za jedno ze stu największych dzieł współczesnej literatury żydowskiej. Fabuła powieści opiera się w dużej mierze na osobistych doświadczeniach pisarki, która w 1942 roku uciekła z getta w rodzinnym Zbarażu i ukrywała się przed prześladowaniami do końca wojny.
Jest schyłek lata. W getcie małego miasteczka na kresach wschodnich okupowanej Rzeczpospolitej Niemcy przeprowadzają kolejną obławę, przeczesują domy i podwórka w poszukiwaniu ukrywających się żydowskich rodzin. Narratorce powieści, jej siostrze oraz ojcu i tym razem udaje się wymknąć śmierci, wiedzą jednak, że ich los jest przesądzony, a następna „akcja” kwestią czasu. Dzięki pomocy zaufanej osoby dziewczynki otrzymują fałszywe aryjskie papiery stwierdzające, że dobrowolnie wyjeżdżają na roboty do Niemiec. Przebrane za chłopki wyruszają w pełną niebezpieczeństw podróż; odtąd mogą liczyć tylko na własne siły i pomoc przypadkowo spotkanych ludzi. W lwowskim Arbeitsamcie zostają przydzielone do grupy jadących na zachód robotnic przymusowych. Każdego dnia grozi im teraz, że zostaną rozpoznane, czy to przez krążących wokół szpiclów lub gestapowców, czy to przez towarzyszki podróży, których uwagi nie mogą ujść typowo żydowska uroda młodszej siostry ani nieprzywykłe do fizycznej pracy dłonie obu dziewcząt. Żyją z dnia na dzień w ciągłym napięciu, gotowe rzucić się do ucieczki, gdy spostrzegą, że pętla podejrzeń się zaciska, zdecydowane uparcie przeczyć oskarżeniom w sytuacjach ostatecznego zagrożenia. W dramatycznej walce o przetrwanie nieustanny głód i fizyczne wyczerpanie schodzą na plan dalszy.
Chociaż od samego początku wiemy, że Narratorce „Podróży” uda się wyjść cało z opresji, wiedza ta w niczym nie przesłania nam wstrząsającej wymowy jej relacji. Podążając za tokiem opowieści nie jesteśmy w stanie myśleć o tym, co wydarzy się później, całkowicie pochłania nas rzeczywistość „tu i teraz”, napierająca i nieodwołalna konieczność chwili. Jednocześnie uważna lektura tej oszczędnej i powściągliwej prozy odkrywa zaskakujące bogactwo przeżyć, zdumiewa głębią możliwych interpretacji, subtelnością pisarskiej materii. Proste, pozbawione jakiegokolwiek wartościowania opisy zapamiętanych sytuacji potrafią precyzyjnie uderzyć w czułe struny ludzkiej duszy, pozostawiając ją na moment drżącą, bezbronną i zadziwioną wobec paraliżującej prawdy zdarzenia. Taka właśnie jest scena, w której polskie koleżanki z fabryki w niedzielny, wolny od pracy wieczór, świadome bliskiego aresztowania Żydówek przez Gestapo (ale na pewno nie konsekwencji wypływających z tego faktu!) z wyzywającą butą intonują dobrze wszystkim znane tango „To ostatnia niedziela…”. A Żydówki wstrząśnięte, lecz i zdeterminowane, odpowiadają: „…więc nie żałuj jej dla mnie, spojrzyj czule dziś na mnie, ostatni raz…”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze