„Biała gorączka”, Jacek Hugo-Bader
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuTytułowa gorączka to szczególnie intensywne delirium tremens, ostatni etap choroby alkoholowej, dręczącej nieszczęsne, drobne narody gdzieś w głębi Rosji. To opowieść o szaleństwie wynikłym z pijaństwa, ale też zapis ginącego świata. Małe ludy, które odwiedził autor nieustannie się wykruszają. Autor zwraca się ku brzydocie i otępieniu, poświęca całe strony dziwkom, wariatom, prorokom i narkomanom. To jego Rosja, przerysowana i niedokładna.

Interesujące – reportaże Hugo Badera czytane w prasie, raz na jakiś czas robiły piorunujące wrażenie, a sam autor wydawał się następcą co najmniej Kapuścińskiego. Zebrane w książce, przytłaczają. Z drugiej strony, jest to efekt, którego nie dało się uniknąć.
Tytułowa gorączka to szczególnie intensywne delirium tremens, ostatni etap choroby alkoholowej, dręczącej nieszczęsne, drobne narody gdzieś w głębi Rosji. Nie ma przebacz, nasze wyobrażenia o stanach delirycznych, czy nawet zapisy stanów w ostatniej fazie pijaństwa „wymiękają”. Gdzieś na Syberii są ludzie pijący od maleńkości, by, po kilkudziesięciu latach nieustannego chlania wódki, pobiec przed siebie, wiele kilometrów, niemal nago i zamarznąć gdzieś w tajdze. Ludzie strzelają sobie w głowę bez wyraźnego powodu, duszą najbliższych, ich chude ciała obciążają drzewa, gdzieś między kieliszkiem nad płytkim snem Bóg włącza się w rozmowę.

Hugo-Bader wsiadł w samochód i pomknął hen, na wschód (swoją drogą, jego perypetie związane z organizowaniem wyprawy i załatwianiem sponsorów należą do najlepszych części książki). Spotkał tam syberyjskich szamanów i gwiazdy muzyki rozrywkowej, kobiety, które zaraziły się HIV na własne życzenie, by być przy swoim – też chorym – mężczyźnie, proroków z nową wersją Chrystusa na czele, oraz wielu innych. Tę dziwną, przepełnioną prawdziwie rosyjskim cierpieniem zbieraninę łączy przynajmniej jedno. Piją na umór. Ból, który ich przepełnia jest przejmujący, właściwie — nie do ogarnięcia, do tego pokrewny tym odczuciom, które przywoływali rosyjscy pisarze, Dostojewski i Jerofiejew.
Wadą tej książki jest pewnego rodzaju fragmentaryczność, jeśli chciałbym z Białej gorączki dowiedzieć się, jaka naprawdę jest Rosja, to się rozczaruję. Hugo-Bader zwraca się ku brzydocie i otępieniu, poświęca całe strony zmarnowanym dziwkom, wariatom, prorokom i narkomanom, co z założenia ma charakter wybiórczy. No nie wiem, może ktoś normalny tam, na wschodzie, jednak żyje? Z drugiej strony jestem ostatnim człowiekiem, który ma prawo mówić autorowi co ma pisać, autor sam wie, gdzie był, co widział, z kim gadał, wreszcie, co spisał i dał nam pod nos. Jest to jego Rosja, może przerysowana i niedokładna, ale chyba z Rosją jest jak z prawdą lub pewną częścią ciała poniżej pleców. Każdy ma swoją.
Nie ma Rosji bez wódki, tak jak literaturę rosyjską trudno sobie wyobrazić bez tego napoju. Ważną rolę odgrywa mitologizacja picia, najpełniej wyrażona w Moskwie-Pietuszkach Jerofiejewa. Tam, krańcowe zachlanie narratora staje się katalizatorem kolejnych fantazmatów, pojawiają się Bóg, Jego aniołowie, oczywiście diabeł, jak języki ognia wypełza historia i niewesoła codzienność (Jerofiejew pisał za komuny), to wszystko składa się na konieczność picia i samo picie uwzniośla. W wódzie, mówi Jerofiejew jest jakaś chwała, właściwa największym bohaterom. A gówno, rzecze nam Hugo-Bader, w piciu nie ma nic wielkiego, żadnej wzniosłości, tylko bieg przez tę potworną tajgę, pobite dzieci, wisielcy, trzydziestolatki wyglądające jak staruszki i utopione we własnych rzygowinach. Wóda rozumiana jako rosyjska konieczność, jako czynnik umożliwiający przynajmniej pozór normalnego życia, nie posiada ani jednej jasnej strony.
Biała gorączka jest nie tylko opowieścią o szaleństwie wynikłym z pijaństwa, ale też zapisem ginącego świata. Małe ludy, które odwiedził autor nieustannie się wykruszają, niedługo znikną – właściwie, wszystko co robią, wynika z tej potrzeby zaniku.

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze