"Moje wielkie greckie wesele", reż. Joel Zwick
TASZQ • dawno temuKu przestrodze widzów gotowych zbyt dosłownie odczytać ukazaną w filmie rzeczywistość, powiem tylko, że moi greccy przyjaciele wyszli z kina całkowicie zdegustowani "przesadzonym i śmiesznym" obrazem Greków z Wesela, z którym się zupełnie nie utożsamiają. Może Vardalos nie jest wystarczająco grecka, a może moim przyjaciołom zabrakło dystansu.
Toula ma trzydzieści lat i wciąż nie wyszła jeszcze za mąż, nie urodziła dzieci…Na domiar złego w dalszym ciągu się na to nie zanosi. A to przecież skandalw tradycyjnej greckiej rodzinie. Ojciec Touli, którego uszczęśliwiłoby jej małżeństwo,z Grekiem oczywiście, coraz bardziej się niepokoi, czemu zresztą daje wyrazniezbyt pokrzepiającymi uwagami na temat wyglądu córki. Toula żyje otoczonaliczną i hałaśliwą rodziną, która podobnie jak ojciec nie wróży jej rychłegozamążpójścia. Monotonia rodzinnego życia, całkowity brak perspektyw rozwojui męczące rozważania innych na temat tego, jak powinno wyglądać jej życie,przekonują wreszcie Toulę o konieczności dokonania poważnych zmian.Z rodzinnej restauracji Toula przenosi się do rodzinnego, a jakże,biura podróży. Nowa praca odradza w niej siły witalne i ochotę do życia.Wkrótce potem Toula poznaje Iana, w którym z wzajemnością się zakochuje.Fatalny zbieg okoliczności, rodzinna katastrofa, ponieważ wybraneknie jest Grekiem, lecz przystojnym Amerykaninem…
Producenci Greckiego wesela, Tom Hanks i jego żona Rita Wilson, jako jedyninie zasugerowali wprowadzenia zmian (takich jak przeniesienie akcji w realiahiszpańskie lub włoskie, jako bardziej nośne, a więc i zapewniające większy sukces)do scenariusza Nii Vardalos, scenarzystki i jednocześnie jednej z ról w filmie.I dobrze na tym wyszli, bowiem produkcja ta zarobiła ogromne pieniądze,przekraczając wszelkie związane z nią oczekiwania finansowe i plasując sięw amerykańskiej czołówce hitów 2002 roku.
Greckie wesele to przyjemna, lekka komedia romantyczna, okraszona folkloremi prostym, soczystym, lecz raczej nie drażniącym humorem. Komedia pełnaprostolinijnych i szczerych uczuć oraz mile zaskakującej autoironii. Scenariusz filmuzawiera, bowiem, liczne wątki autobiograficzne jego grecko-kanadyjskiej autorki,Nii Vardalos, zachowującej zachwycający dystans do odtwarzanej przez siebie postaci,której, jak deklaruje, jest pierwowzorem. Idąc do kina na Greckie wesele,na pewno należy przygotować się na pewne przerysowanie ukazanych zachowańi sytuacji, na karykaturalne wręcz i ośmieszające przedstawienie niektórych cechnarodowych zarówno Greków, jak i Amerykanów.
Ku przestrodze widzów gotowych zbyt dosłownie odczytać ukazaną w filmie rzeczywistość,powiem tylko, że moi greccy przyjaciele wyszli z kina całkowicie zdegustowani"przesadzonym i śmiesznym" obrazem Greków z Wesela, z którym się zupełnienie utożsamiają. Może Vardalos nie jest wystarczająco grecka, a może moim przyjaciołomzabrakło dystansu.
Ten film ma jedną wspaniałą cechę: nie jest pretensjonalny, nic nie próbuje udowodnić i niczego obalać. Życzę miłego oglądania.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze