Odeszłam od męża i mam dylemat
REDAKCJA • dawno temuOdeszłam od męża z dwójką dzieci po wspólnych 19 latach. Miedzy nami bywało różnie, z reguły od wielkiej miłości przechodziliśmy w szczerą nienawiść - popadaliśmy ze skrajności w skrajność. To była ciągła huśtawka, ale zawsze darzyliśmy się uczuciem. Odeszłam, bo w moim mniemaniu zabrakło w naszym związku szacunku, a na to nie mogłam pozwolić. Dwa lata temu, w najgorszym okresie w moim małżeństwie, poznałam kogoś...
Pani Anno,
Odeszłam od męża z dwójką dzieci po wspólnych 19 latach. Mamy dwie córeczki – 12 lat i 3 latka. Miedzy nami bywało różnie, z reguły od wielkiej miłości przechodziliśmy w szczerą nienawiść — popadaliśmy ze skrajności w skrajność. To była ciągła huśtawka, ale zawsze darzyliśmy się uczuciem. Odeszłam, bo w moim mniemaniu zabrakło w naszym związku szacunku, a na to nie mogłam pozwolić. Nie chciałam, by moje dzieci dorastały w rodzinie, w której brak szacunku do drugiej osoby był tak widoczny.
Dwa lata temu, w najgorszym okresie w moim małżeństwie, poznałam kogoś. Słabość, a może silne uczucie polegania na kimś przyciągnęło mnie do mężczyzny dużo starszego ode mnie. Odeszłam do niego. Minął prawie rok, odkąd mieszkamy razem. On lubi moje dzieci i wzajemnie, jednak czegoś mi strasznie brak. Brakuje mi… miłości w oczach mojego byłego, którą widziałam, kiedy patrzył na nasze dzieci. A może na nie patrzeć godzinami i zachwycać się nawet małym drobiazgiem. Brak mi też wspólnie z nim spędzanych wieczorów…
Dlatego mam dylemat. Czy spokój, szacunek, bezpieczeństwo wystarczą? A może powinnam popracować nad moim wcześniejszym związkiem, dać mu szansę? Może jednak ludzie się zmieniają? W końcu nie było mnie w domu rok. Proszę mi poradzić, bo się pogubiłam…
Marta z Krakowa
Anna Rekel — psycholog, psychoterapeutka, specjalizuje się w terapii indywidualnej młodzieży, dzieci i dorosłych oraz psychoterapii rodzin i par. Pracuje w Krakowskim Ośrodku Psychoterapii i Coachingu ReMed na stanowisku dyrektor zarządzający oraz w Krakowskim Instytucie Psychoterapii, prowadzi też prywatną praktykę. W trakcie szkolenia podyplomowego, przygotowującego do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty SNP PTP. Prywatnie żona, mama, fotograf. Wolne chwile spędza ze swoją rodziną, uwielbia zabawy z synkiem Iwo. Jej hobby to czytanie i artystyczne wariacje… w kuchni.
Witam Panią,
Rozumiem, że ma pani dylemat — pozostać w obecnej relacji, która nie daje szczęścia, czy wrócić do byłego partnera, co szczęścia także nie gwarantuje. Sytuacja jest skomplikowana, wiele w niej niejasności, a i osób, które są w nią uwikłane. Od Pani decyzji wiele zależy, jednak z jej podjęciem będzie musiała Pani zmierzyć się sama. Ja, bazując na tym, co Pani napisała, a i domyślając się tego, czego Pani w liście nie ujęła, mogę jedynie skonfrontować Panią z rożnymi pytaniami, które być może wpuszczą ciut świeżego powietrza do myślenia i umożliwią jakikolwiek ruch, pomogą się Pani w tej sytuacji odnaleźć.
Czytając Pani list mam niedosyt informacji. Co znaczy brak szacunku i nienawiść ze strony Pani pierwszego męża? Czy zawierają się w tych pojęciach sytuacje przemocowe — przemoc słowna czy fizyczna? Jeśli tak, to znaczy, że Pani partner wymaga pomocy specjalistycznej, a Pani — wsparcia i rozmowy terapeutycznej, która odczarowałaby mechanizm Pani uzależnienia, który trwał 19 lat. Związki bazujące na negatywnych uczuciach z reguły — paradoksalnie — są bardzo silne i trwale. Jeśli jednak sytuacja nie była dramatyczna, a jedynie mocno niekomfortowa, może także warto by było, by specjalista — poprzez rozmowę – wniknął do Państwa relacji, pomógł ją zrozumieć i uporządkować?
Zastanawia mnie też Pani myśl: „Może jednak ludzie się zmieniają”. Czy wyraża ona nadzieję, że rozstanie z mężem mogło spowodować jego przemianę i będzie skutkować zdrowszym reagowaniem w sytuacjach trudnych i stresujących?
Pisze Pani, że minął rok od Pani wyprowadzki. Nie wiadomo, czy Pani były partner czeka na Panią, czy — być może – jest już w jakimś związku. Nie wiadomo, czy miałby gotowość, by odbudowywać tę relację. Boksuje się Pani ze swoimi myślami, waha się, jaką podjąć decyzję, ale proszę pamiętać, że do tanga zawsze trzeba dwojga.
Proszę też mieć na uwadze, że za Pani powrotem musiałoby przyjść wybaczenie, a żeby prawdziwie wybaczyć, bez jednoczesnego wypominania przy każdej okazji uczynionej krzywdy, trzeba ból przeżyć, wyrzucić z siebie, wypłakać, wykrzyczeć — a to jest bardzo trudne. Tym bardziej, że Pani mąż musiałby skonfrontować się ze zranieniem, porzuceniem, upokorzeniem. Na to trzeba dużo czasu. Uratowanie relacji jest możliwe, gdy strona zdradzająca żałuje, że sprawiła ból, a druga będzie potrafiła uporać się z tym traumatycznym doświadczeniem (które zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród stresujących doświadczeń, jakich może doznać człowiek). Gdyby zdecydowała się Pani podjąć walkę o wspólną przyszłość z mężem, sugeruję udać się na terapię par, by specjalista przeprowadził Was przez trudy, które na Was czekają, a które musicie pokonać, by być razem.
W Pani nowym związku najbardziej dokucza Pani relacja między dziećmi a partnerem. Jak do nowego partnera zwraca się Pani młodsza córka? Czy Pani mąż utrzymuje kontakty z dziećmi? Jak dużo czasu z nimi spędza?
Wyprowadziła się Pani z domu, gdy młodsza córka miała 2 lata, więc prawdopodobnie jest ona mocno związana z Pani obecnym towarzyszem. Pisze Pani o pozytywnej, ale jedynie poprawnej relacji dzieci z nowym partnerem. A może ma Pani zbyt duże wymagania – trudno bowiem oczekiwać, by dziecko wywoływało w swoim opiekunie, który nie jest jego biologicznym rodzicem, taką masę intensywnych uczuć, jak to się zazwyczaj dzieje w przypadku rodzicielstwa biologicznego.
Odeszła Pani po 19 latach małżeństwa. Pozostaje jeszcze pytanie, co ostatecznie wpłynęło na taką decyzję lub co (albo kto) dał Pani na to siłę. Moim zdaniem zdrada w tym wypadku była poszukiwaniem lepszego wariantu szczęścia.
Trójkąt jest bolesny dla wszystkich uwikłanych w ten układ. W Pani historię zaangażowana jest Pani, Pani dzieci, u których te wszystkie zmiany wprowadziły pewnie spory zamęt, Pani były partner i osoba, z którą jest Pani obecnie (od której dostała Pani spokój, szacunek, bezpieczeństwo), która ulegnie kolejnemu zranieniu w całej tej historii, jeśli zdecyduje się Pani wrócić do męża. Pani Marto — ludzie to nie zabawki!
Cóż mogę jeszcze dodać? Życie jest tak skonstruowane, że za każdą osobistą decyzją stoją konsekwencje. Te są zawsze, niezależnie od tego, czy decyzja była najlepszą z najlepszych czy zwykłą pomyłką, każda bowiem coś zmienia, niesie ze sobą nowy porządek i kreuje nową rzeczywistość. Nowy związek i nowa miłość to zazwyczaj wybór pomiędzy atrakcyjnością nowej osoby a uczuciem do stałego partnera, ale to często także nowe priorytety czy przetasowania na poziomie wartości.
Sugeruję, by skorzystała Pani z wizyty u psychologa i popracowała nad swoimi trudnościami. Przede wszystkim wypowiedzenie swojej kompletnej historii umożliwi złapanie dystansu i ułatwi podjęcie odpowiednich decyzji.
psycholog Anna Rekel
www.annarekel.pl, psychoterapeuta@annarekel.pl
www.OpiekaPsychologiczna.com.pl rejestracja@Opiekapsychologiczna.com.pl
Opracowała: Zofia Bogucka
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze