Easy rider odkłada (na) ślub
CEGŁA • dawno temuMój facet był ponad rok w Stanach. Rodzina załatwiła mu świetną pracę informatyka w liniach kolejowych. Świetnie zarabiał. Zbierał na nasze mieszkanie, bo chcieliśmy się niedługo po jego powrocie pobrać. W sierpniu narzeczony wrócił, zgodnie z planowanym terminem i oszczędnościami. Ale jego zapatrywania na naszą przyszłość jak gdyby lekko się posypały...
Droga Cegło!
Mój facet był ponad rok w Stanach. Rodzina załatwiła mu świetną pracę informatyka w liniach kolejowych. Świetnie zarabiał. Zbierał na nasze mieszkanie, bo chcieliśmy się niedługo po jego powrocie pobrać.
Trochę się bałam (z powodu tych zarobków no i odległości), że on może nie zechcieć wrócić, wiadomo, jak to bywa, kiedy człowiek trafia w lepszy świat. Ale nie dawał mi powodów do niepokoju. Odwiedziłam go 2 razy, sfinansował moją wizę i bilety. Bardzo chciałam zakochać się w Stanach, zobaczyć je jego oczami i zmienić diametralnie życiowe plany, ale tak się nie stało, zresztą, nie namawiał mnie do tego. Fajny kraj, wiele jest takich, wolę jednak Polskę. Może to kwestia tchórzostwa, nie wiem.
W sierpniu narzeczony wrócił, zgodnie z planowanym terminem i oszczędnościami. Ale jego zapatrywania na naszą przyszłość jak gdyby lekko się posypały. Przegadaliśmy kilka nocy. Początkowo myślałam, że zwariował, ale szybko zrozumiałam, że to wszystko mówi na serio, to są jego nowe marzenia. Niby związane ze mną, ale niekoniecznie.
Nie chce już kupować mieszkania, ślub proponuje odsunąć przynajmniej o rok, jeśli nie dłużej. Dał w Stanach zadatek na motocykl (niby że najpierw skonsultuje to ze mną). Wiosną chce tam wrócić, przejechać całą Amerykę z wiatrem we włosach:). A co z kaskiem? Chce też, żebym mu towarzyszyła? I napisać o tym książkę… W przyszłości, gdy będzie miał mnóstwo kasy, zamierza nam (!!!) kupić jakiś kosmiczny model Harleya Rushmore z kolorowym telewizorem… Czy to ma być namiastka domu na kółkach?
Proponuje mi wspaniałą jego zdaniem przygodę życia, zamiast tego, co było już niemal zaklepane. Nie przespałam kilku nocy, rodzicom ani przyjaciołom jeszcze o tym nie mówiłam, bo się właściwie… wstydzę. On ma już głowę wysoko w chmurach, nie docierają do niego argumenty z ziemi. Kocham go od dawna, jako nastolatek był cichy i skupiony na komputerach, a teraz ma 26 lat i zapragnął sobie poszaleć?
horti
***
Droga Horti!
Musisz zdecydować, czy kochasz go mocno i całego, ze wszystkimi zaletami, wadami i tym, czego jeszcze o nim nie wiesz – czy kochasz tylko swoje kilkuletnie przyzwyczajenie do określonego wizerunku.
Jesteście w wieku, gdzie wszystko może się zdarzyć, jest siła i ochota na zmiany, jeszcze trwa dynamiczny rozwój człowieka. Tzw. ustatkowanie się czasem ten proces przedwcześnie stopuje i niewykluczone, że tego właśnie przestraszył się Twój narzeczony. Że nie zdąży zrealizować swoich marzeń – nieco odmiennych, niż Twoje. Ale nie stanowi to przeszkody w byciu razem. Z Was dwojga to raczej Ty jesteś skłonna stawiać warunki, upierać się przy pierwotnym planie. On zaprasza Cię do swojego świata, chce to przeżyć właśnie z Tobą. Przemyśl to, nim zrobisz coś, co podetnie mu skrzydła.
Ludzie, którzy rezygnują ze swoich pasji na rzecz oczekiwań partnera, bywają nieszczęśliwi i sfrustrowani. A wówczas nie ma mowy o szczęściu we dwoje, bo druga strona też będzie cierpieć. Ci zaś, którzy nie dopuszczają kompromisów, często zostają sami. Twój chłopak nie odwołuje ustaleń, prosi Cię tylko o czas. W oderwaniu od Waszego świata doznał nowych bodźców i pragnie spróbować pewnej, z pozoru szalonej opcji – ale czy rzeczywiście przejechanie USA na motorze jest szaleństwem i zagraża Waszemu związkowi? Ja takiego ryzyka nie dostrzegam. Chłopak jest wobec Ciebie uczciwy, szczery, zależy mu na Twoim zdaniu, akceptacji i obecności.
A które z Twoich planów i marzeń rujnuje przesunięcie daty ślubu? Zaangażowałaś się w coś poważnie zawodowo, masz zobowiązania rodzinne? Jeśli tak, to kompromisem będzie wspaniałomyślność. Zaufaj mu, pozwól mu jechać samemu, skoro Ty nie możesz lub bardzo nie chcesz, bo to nie Twoje klimaty. Zaproponuj, by kolejne rozstanie było jak najkrótsze — maksimum pół roku powinno wystarczyć na posmakowanie Ameryki. Wytrzymaliście jedną próbę, zniesiecie i tę. Jeśli narzeczony potrafił raz zarobić, zrobi to ponownie. Dopóki Wasze finanse nie są wspólne, pozwól mu wydać swoje pieniądze tak, jak chce.
Jeżeli natomiast ułożyłaś sobie po prostu w kalendarzu kolejność zdarzeń i w głowie Ci się nie mieszczą żadne zmiany, to musisz przewietrzyć umysł i serce. Nie pobieracie się dla rodziny ani dla znajomych. Nie jest ważne, co komu powiedzieliście. Obietnice i tak złożycie sobie nawzajem, tylko to się liczy.
Nie daj się złapać w pułapkę konwenansu, nie bądź bez powodu dziewczyną z kompleksem porzuconej narzeczonej. Jakie znaczenie ma dla Ciebie to, czy mama zmarszczy brwi, tata zasłoni się gazetą, a koleżanki poplotkują, nawet złośliwie (i co nas w ogóle obchodzą opinie nieżyczliwych?). Te sprawę musicie załatwić pomiędzy sobą. Czasami warto zobaczyć Wielki Kanion, zanim osiądzie się w ciepłym gniazdku, a jedyną „wyprawą” od wielkiego dzwonu będzie wycieczka do Ikei…
Życzę Wam owocnych przemyśleń i pogodzenia dwóch „egoizmów”.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze