Z nadwagą czy bez?
CEGŁA • dawno temuPodczas imprezy po wystawie obrazów mojej koleżanki przyczepiło się do mnie dwóch kolegów z butelką szampana. Ludzie byli parami lub stadami, ja sobie nikogo udawanego nie znalazłam do towarzystwa, więc przyszłam sama i łaziłam po galerii sama. Nie wiem, na jakiej nucie gra moje serce. Jeden z nich mi się spodobał.
Droga Cegło!
Podczas imprezy po wystawie obrazów mojej koleżanki przyczepiło się do mnie dwóch kolegów z butelką szampana. Ludzie byli parami lub stadami, ja sobie nikogo udawanego nie znalazłam do towarzystwa, więc przyszłam sama i łaziłam po galerii sama.
Jeden szampański kolega stanowił już chyba roztwór nasycony. Był gadatliwy, niezbyt subtelny, głośny. Roztaczał wokół ręką trzymającą szampana i powtarzał: „Bohomazy, same bohomazy”. Pomijając wartość merytoryczną jego recenzji, wydało mi się to niegrzeczne. Był spory tłumek, dałoby się zniknąć, tylko że, jak łatwo się domyśleć, spodobał mi się ten drugi. Dla niego znosiłam sprośne kawały, popijałam wygazowany szampan. Poza tym, koleżanka co jakiś czas mrugała do mnie, szeptała: „Świetne chłopaki, bierz ich”.
Czasem trudno zrozumieć, co dani ludzie robią razem, na jakiej zasadzie się dobrali, np. kumple. Tak było dokładnie z nimi. Łukasz chamusiowaty, już chyba po trzydziestce, z łysinką i brodą, w ciuchach taternika, co właśnie zszedł do schroniska z zabłoconej trasy i się przechwala wyczynami. Tyle tylko, że nieźle zbudowany (chyba). Lucjan nieśmiały, małomówny, z takim „mokrym” spojrzeniem spłoszonego psiaka, raczej w moim wieku, czyli z 10 lat młodszy od kolegi. Łukasz cały czas powtarzał, że tworzą super team „Łuki-Luki”, klepał go po plecach i promował „TO jest przyjaciel!”. Ciężko mi było uwierzyć w to braterstwo dusz, Lucjan wydawał się po prostu przytłoczony.
Nie wiem, na jakiej nucie gra moje serce. Długo, długo nie miałam chłopaka, poprzedni bywał nieprzyjemny, zwłaszcza przy ludziach. Coś mnie przyciągnęło do Lukiego, może przeciwieństwo, spokój, brak nachalstwa, może czarne oczy i włosy:). Była jedna rzecz – nie wiem, czy wypada nazwać to wadą? Luki był bardzo wysoki, a przy tym otyły, przynajmniej pulchny – tylko ciało, bo dłonie miał piękne, szczupłe, i całkiem „normalną”, pociągłą twarz. Korciło mnie, żeby pogadać o tej tuszy, nie z wścibstwa, tylko sama kilka lat temu schudłam 14 kilogramów, a do tego czasu byłam innym człowiekiem, straconym i wycofanym. Nie odważyłam się, raz, że ani przez 5 minut nie byliśmy sami, dwa, że mógł np. być chory na coś, a nie chciałam popełnić nietaktu.
Po imprezie, już na ulicy, Łukasz wyjął komórkę, wszedł w kontakty i chwiejąc się, zażądał mojego numeru. Lucjan przyglądał się z boku. Nie dałabym tego telefonu, ale oczywiście miałam nadzieję, że jak będzie miał go Łuki, to będą go mieli obaj… Czułam się fatalnie, zdominowana i zaanektowana przez Łukasza, który usiłował zapinać mi płaszcz. Wyrwałam się, nie pozwoliłam. Próbowałam jakoś pokazać, że nie jestem zainteresowana jego zalotami, tylko kogoś całkiem innego. Udało się tylko tyle, że Lucjan zainterweniował i odciągnął kolegę ode mnie.
Czekałam dwa dni, mając nadzieję, że zadzwoni ten, co trzeba. Niestety, otrzymałam esemesa od Łukasza. Nawet całkiem normalnego, widocznie na trzeźwo jest strawny. Poszłam na całość, poprosiłam o numer Lucka. Łuki z urazą, ale dał. Napisałam coś ciepło, na luzie.
Dostałam odpowiedź dopiero po kilku dniach. Nie tego oczekiwałam: Zawsze coś psuję przez zaniechanie, na mnie nie stawiaj, bo nie warto. Potem, przed weekendem, napisał Łukasz i zaprosił mnie na piwo, widocznie się jednak nie obraził. Nie chcę iść, ale zastanawiam się, czy przypadkiem nie jest to randka we troje, może jednak mam szansę?
Słomka
***
Droga Słomko!
Nie chcę zabrzmieć chamusiowato:), ale jak nie pójdziesz, to się nie dowiesz. Krótka piłka. Idź. Co ryzykujesz? W najgorszym razie spędzisz wieczór z Łukaszem. Nie podoba Ci się, ale może będzie trzeźwiejszy i wyciągniesz z niego więcej informacji o koledze? Oczywiście pod warunkiem, że zdecydujesz się na popełnienie takiego nietaktu…
Trudno mi radzić bez przewijania sobie przed oczami filmu z Waszego pierwszego spotkania. Piszesz, że praktycznie z Lucjanem nie rozmawiałaś. Pomijając syndrom pierwszego wejrzenia, nasuwają się jednak pytania. Co Cię w nim zainteresowało? Mam nadzieję, że nie tusza i domniemana wspólnota losów, bo moim skromnym zdaniem to za krótki materiał, żeby coś z niego uszyć. A temat drażliwy, którego przez dłuższy czas wypada unikać, dopóki nie narodzi się bliskość i ufność. I tu po drugie – czy zaobserwowałaś jakieś obiecujące symptomy, dające szansę tej znajomości? Ja nie za bardzo.
Uwierz mi, nie z okrucieństwa, lecz wyłącznie z troski o Twoje uczucia przytoczę tu słowa genialnego aktora i wielbionego mężczyznę, śp. Andrzeja Łapickiego: Zainteresowania kobietą, podobnie jak inteligencji, nie da się zagrać. Zanim zrobisz kolejny krok w kierunku Lucjana, przeanalizuj na zimno dotychczasowy przebieg wydarzeń miedzy Wami. Nieśmiałość nie jest niestety równoznaczna ze skrywaną sympatią. Lucjan mógł być zamknięty w sobie z wielu powodów: a) tak lubi, a kolega swoją energią szczęśliwie zwalnia go z aktywności towarzyskich; b) przeżył zawód miłosny; c) nie wierzy w zainteresowanie dziewczyn z powodu kompleksów na tle wyglądu; d) nie jesteś w jego typie; e) wbrew pozorom ma już kogoś; f) jest gejem. Odciągnięcie pijanego kolegi to grzeczny gest i w sumie naturalna reakcja, nic ponadto.
Poza tym, dysponujesz jedynie brakiem inicjatywy z jego strony i zniechęcającą odpowiedzią na Twoje zagajenie. Z reguły odradzam brnięcie dalej i zakochiwanie się w kimś, kto próbuje nas przekonać, że „jest beznadziejny”. Może jest, może w tym momencie za takiego chce z różnych powodów uchodzić, a może nie lubi siebie. W każdym przypadku rozruszanie takiej osoby to mozolne zadanie, bez najmniejszej gwarancji powodzenia.
Istnieje jedyny ewentualny promyk nadziei, że takie zachowanie to… źle pojęta kokieteria. Wówczas można próbować zawalczyć. Oczywiście pod warunkiem, że Lucjan pojawi się na tym piwie i spotkanie okaże się zaaranżowane po przyjacielsku w wyniku porażki Łukasza. Dlatego namawiam Cię do pójścia.
Namawiam także dlatego, że masz duży dar opisywania, w wyniku czego to właśnie Łukasz wpadł mi w oko:). Popijanie szampana na wernisażu to jeszcze nie alkoholizm – to integralna część tego typu imprez. Krytykowanie kolekcji może być wyrazem przekory, inteligencji, takim antysnobistycznym spektaklem. Z kolei opowiadanie tłustych dowcipów bywa testem – niewielu mężczyzn lubi przewrażliwione, obrażalskie dziewczyny. Te, które przy takich kawałach „tarzają się” ze śmiechu, również nie są w cenie, jako zbyt zdesperowane.
Ja osobiście lubię wysportowanych, prostolinijnych, trochę nieokrzesanych facetów, którzy wyznają proste wartości i lepiej się czują na łonie natury niż na salonach. Ty nie musisz. Ale na randkę na pewno warto pójść, by zgłębić sekret teamu Łuki-Luki. Nie martw się więc, jeśli wbrew przewidywaniom będziesz się świetnie bawić…
Czego Ci serdecznie życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze