Urlop czy koszmar?
PAULINA MAJEWSKA-ŚWIGOŃ • dawno temuUrlop to czas, na który z utęsknieniem czekamy. Niedługo majówka, ten weekend także wykorzystamy na odpoczynek. Wyjedziemy z przyjaciółmi lub z rodziną. Góry, morze, lasy, łąki, jeziora – słowem... błogie lenistwo na łonie przyrody. Na co powinnaś uważać, by wypoczynek nie okazał się początkiem koszmaru?
Zofia jest 37 — letnią księgową. Lubi swoją pracę, ale jeszcze bardziej, tak jak każdy, lubi wyrwać się na zasłużony urlop. — Cały rok człowiek siedzi przy biurku, a papiery na stole zdają się rosnąć w nieskończoność… szara, smutna rzeczywistość. Ucieszyła ją wiadomość, gdy w sierpniu minionego lata mąż zrobił jej niespodziankę. - Kombinował, żebyśmy wybrali się w końcu gdzieś razem. Ostatni urlop spędziliśmy wspólnie 8 lat temu! Z samego rana ruszyliśmy w drogę, auto zapakowane pod sam dach. Czekał nas tydzień wylegiwania się na plaży. Wreszcie nie musiałam sterczeć przy garach, tylko rozkoszować się pysznościami z pobliskich knajpek. Drogę do plaży pokonywaliśmy zawsze na skróty, trochę przedzierania przez krzaki było, ale za to zawsze udawało się nam zająć super miejsce, zanim przybyły tabuny kolonistów.
To właśnie pobliski lasek i krzaki były początkiem tragedii. Po czterech dniach wylegiwania się w słońcu, Zofia przeczesując włosy wyczuła kleszcza. Był przytwierdzony za uchem. Drobna, niemiła niespodzianka… Jak się wkrótce okazało nie taka drobna.
— Wydłubaliśmy krwiopijcę, polaliśmy ranę wodą utlenioną i na tym się skończyło. Trzy tygodnie po powrocie do domu miejsce ugryzienia zsiniało, więc Zofia wybrała się do lekarza. — Dostałam antybiotyk na 10 dni. Potem jeszcze na kolejne 7. O incydencie zapomniałam.
Tuż przed świętami wielkanocnymi poczuła się źle. — Każdego ranka budziłam się z potwornym bólem głowy, myślałam, że to przesilenie wiosenne i łykałam środki przeciwbólowe. Najpierw jedną tabletkę na dobę, potem już pięć. W końcu i one przestały pomagać. Kilka dni później przyplątały się także bóle stawów (dłonie, kolana, czasami biodro), bolały mnie także plecy. Nie mogłam chodzić.
Objawy same ustąpiły, ale po 2 tygodniach wróciły z takim natężeniem, że nie mogła się ruszać. Wyniki badań podstawowych miała mniej więcej w normie, nie stwierdzono też reumatyzmu. Postawiono diagnozę, która przeraziła całą rodzinę: depresja.
— Ale mi wcale nie było smutno, nie uwierzyłam, że mam depresję! Mąż i siostra na własną rękę szukali przyczyn mojego nędznego stanu. I znaleźli. Okazało się, że chorowałam na boreliozę. To te nieszczęsne skróty przez krzaki, las i kleszcz!
- dodała.— Na moje pytanie o tę chorobę lekarz odpowiedział, że jest bardzo rzadka i zapisał antydepresanty. Łykam, a biodro jak bolało tak boli… Miałam też coraz mniej sił. Zdarzały się również zachwiania równowagi. Palce rąk odmawiały mi posłuszeństwa, praca na komputerze była niemożliwa do wykonania.
Udała się do kolejnego lekarza. I wysłuchała kolejnej diagnozy – tym razem według specjalisty, była to nerwica.
— Miałam dość. Wykonałam test WB — wyszedł dodatni w klasie IgM. Miałam boreliozę.
Od 3 miesięcy leczy swoją, już rozsianą infekcję. Głowa przestała ją boleć, wracają siły, nie ma już tego dziwnego uczucia zmęczenia. Ale…
— Mam kolejne zmartwienie — wczoraj wyjęłam kleszcza z nóżki mojego synka…
Bądź czujna, po każdym spacerze w lesie lub parku obejrzyj dokładnie swoje ciało, sprawdź czy twoje dzieci nie mają zaczerwienionych po ugryzieniu kleszcza śladów. Szukaj kleszczy na ciele i w ubraniu. Jeśli znajdziesz, profilaktycznie udaj się do lekarza i poproś o testy na boreliozę. Opowiadaj o tej chorobie innym, to brak wiedzy, także wśród lekarzy, jest powodem szybkiego rozprzestrzeniania się infekcji. Powikłania po ugryzieniu kleszcza mogą doprowadzić nawet do śmierci.
Więcej informacji uzyskasz na:
www.borelioza.org
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze