Jak ukraść męża?
JOANNA SZWECHŁOWICZ • dawno temuPrzyznacie, że dla wielu kobiet jest to pytanie dość zasadnicze. Demografia jest przeciwko nam. Facetów rodzi się więcej, ale wpadają w nałogi, wkładają palce do kontaktów i polują na aligatory. Już koło trzydziestki jest nas więcej, w okolicach pięćdziesiątki mąż robi się dobrem luksusowym. Stąd zanotować można liczne przypadki kradzieży pożądanych przedstawicieli płci męskiej.
Właśnie się dowiedziałam, że męża ukradziono mojej kuzynce. Oczywiście, od osoby trzeciej, a nie od niej samej. Nie przejęłam się zbytnio, bo to piąta woda po kisielu, bardziej zainteresowała mnie logistyczna strona przedsięwzięcia. Jak ukraść dwumetrowego gościa z dwoma fakultetami i domem na przedmieściu? Kuzynka milczy i pewnie niedelikatnością byłoby ją pytać. Sama szczęśliwa posiadaczka razem z łupem zapadła się pod ziemię. Facet wypłynie pewnie dopiero przy rozprawie rozwodowej.
Pobieżna lektura forum Kafeterii (głębszy research zająłby pewnie kilka lat, bo materiału badawczego jest od groma) i tak zwane życiowe obserwacje podsuwają wiele dróg. Niektóre z nich to szerokie autostrady, inne zaś przypominają wąskie ścieżki występku. Ogólnie nie jest jednak łatwo. Większość z nas nie ma niestety pełnego arsenału, który pozwoliłby na kradzież bezproblemową. Taką, w ramach której łup ochoczo za nami powędruje, nie przejawiając żadnych śladów refleksji i wyrzutów sumienia. Niech podniosą ręce wszystkie dwudziestoletnie dziewicze doświadczone seksualnie blondynki z biustem Dody, nogami Anji Rubik oraz twarzą Anny Przybylskiej. No, właśnie, nie jest to las rąk. Trzeba więc sobie radzić inaczej. Przedstawiam dwa, wypróbowane przez pokolenia kobiet, sposoby.
Pierwszy wymaga dość skomplikowanej strategii, ale zwykle się opłaca. A więc: kto chce, niech sobie wierzy w przyjaźń damsko-męską. Ja tam jestem już na to za stara. Ale naiwni faceci wierzą. Należy więc zbliżyć się do wytypowanego obiektu i najlepiej stać się powierniczką oraz pocieszycielką. Jak wiadomo, teraźniejsza żona zawsze jest gorsza niż krążące po orbicie najlepsze przyjaciółki. Żonę przecież facet widzi rano bez makijażu, żona robi mu uwagi, jak miś rozrzuca garderobę po pokoju, żona każe iść wziąć prysznic. Ciągle czegoś chce, czasem nawet daje do niańczenia dzieci. Żona to zło. Najlepsza przyjaciółka, widząc cudzego męża przez kilka godzin w tygodniu, wszystkich tych rzeczy nie robi. Oczywiście, będzie robić, jak już doprowadzi przedsięwzięcie do końca. Ale biedaczek o tym nie wie.
A jak spacyfikować małżonkę? Bo niestety, łatwo nam misia nie odda. Będzie marudzić, że coś za bardzo się zbliżamy, może wydzwaniać, a nawet wynająć detektywa. Takie one są, niestety. Musimy więc zachować kamienną twarz. Pytamy: ależ o co ci chodzi? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. Jak możesz zarzucać mi coś tak obrzydliwego? W ten sposób ona wychodzi na wulgarne, pełne podejrzeń babsko o zboczonej wyobraźni. Każdy facet by taką zostawił. Tym jaśniejsza na takim tle jest nasza gwiazda, pocieszycielki strapionego misia, bezinteresownej przyjaciółki oraz istoty, która zawsze ma pełen makijaż. Kradzież męża jest w takiej sytuacji bardzo ułatwiona. Gorzej, gdy trafimy na wytrawnego stratega (strateżkę?). Żona może być obeznana z taką taktyką kradzieży, bo sama ją kiedyś zastosowała. Albo po prostu czyta pisma dla kobiet. Wtedy zaczyna wychodzić wieczorami, pojawiają się głuche telefony, a do domu ktoś przesyła anonimy: Pilnuj swojej żony, bo chyba ktoś ci chce ją ukraść. Całość podpisana: życzliwy anonimowy. Nie muszę chyba pisać, że to elementy kontrofensywy samej małżonki? Niestety, dziewięćdziesiąt procent facetów da się w takiej sytuacji nabrać i zaczyna szaleć z zazdrości. Zapominają o najlepszych przyjaciółkach i tropią faceta, który przyprawia im rogi. Pewnie nie znajdą, ale my idziemy w odstawkę. Dlatego gdy wyczujecie w ewentualnej przeciwniczce Napoleona miłosnej strategii, szukajcie lepiej dalej. Szkoda czasu i energii, zwłaszcza jeśli jesteście koło trzydziestki. Tego kwiatu jest pół światu.
Drugi sposób jest niestety dla zdesperowanych. Wybieracie dowolny obiekt koło pięćdziesiątki. Sprawdzacie, czy ma kryzys wieku średniego. Oznaki: kupił sobie nowy samochód (albo, w polskich realiach, zamontował alufelgi, bo na nowy go nie stać), robi zaczeskę i na brzuchu rozpina mu się koszula (bo nie wierzy, że od studiów zmienił rozmiar). Co robicie? Nic nie musicie robić. Wystarczy, że jesteście, wyrażacie chęć i macie te dwadzieścia lat mniej od niego. On i tak jest wniebowzięty. Jeśli nie macie rozszczepu warg, zeza rozbieżnego oraz jednej nogi krótszej, to facet jest wasz. Bo w końcu: młodsza mnie chciała. Ten błysk w oku, ta zazdrość rówieśników. Jesteście trofeum, ale macie duże szanse przeżyć faceta, a potem samej sobie znaleźć gościa młodszego o dwadzieścia lat. Oczywiście, jeśli kradziony mąż nie jest bogaty albo przynajmniej bogatszy od was, to nie ma co się wysilać. Po co wam biedny starzec? Tylko bogaty starzec ma w sobie jakąś logikę. Że to żenada? No, przepraszam, ostrzegałam, że to dla desperatek.
Kradzież męża to sport ekstremalny i wiąże się jednak z ryzykiem. Kradzionego towaru nie można nigdzie oddać, bo paragonu brak. Jak facet okaże się beznadziejny (to bardzo możliwe, bo przecież ktoś, kto daje się ukraść, nie jest pewnie wzorem cnót), to otoczenie nie będzie nam współczuć. Przecież same chciałyśmy. Do tego kradziony obiekt może być obciążony finansowo (alimenty). Trzeba więc rozważnie wybierać, żeby sobie nie narobić kłopotów.
Mam też postulat, żeby wzorem wyprzedaży garażowych w krajach zachodnich, wystawiać zużytych mężów przed dom i czekać, czy ktoś zabierze. Wtedy bez ryzyka można takiego pana wziąć, wypróbować i najwyżej ostawić na miejsce, jeśli się nie sprawdzi. Albo się sprawdzi, ale nam się znudzi. Wtedy niech się kłopocze prawna właścicielka. To pewnie ograniczyłoby kradzieże mężów, bo większość kobiet miałaby dość już po okresie próbnym.
Że to, co napisałam powyżej, jest seksistowskie? Że mąż traktowany jest tu przedmiotowo? Owszem, jest. Męża przecież nie można ukraść. Zwykle posiada on wolną wolę. Ale czy obwinianie innej kobiety o to, że ukradła nam męża nie jest jeszcze dziwniejsze niż wymyślanie sposobów na kradzież?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze