Małżeństwo rodem z najgorszego koszmaru?
REDAKCJA • dawno temuWyobraź sobie, że zupełnie przypadkowo znajdujesz pod swoim małżeńskim łóżkiem przewiązany kokardką kartonik z frywolną bielizną. Czar pryska, kiedy okazuje się, że rozmiar jest mocno zawyżony, a imię na bileciku dołączonym do prezentu mimo najszczerszych chęci nie przypomina twojego...
Wyobraź sobie, że zupełnie przypadkowo znajdujesz pod swoim małżeńskim łóżkiem przewiązany kokardką kartonik z frywolną bielizną. Czar pryska, kiedy okazuje się, że rozmiar jest mocno zawyżony, a imię na bileciku dołączonym do prezentu mimo najszczerszych chęci nie przypomina twojego…
Dla Anki, żony doktora Adama Kluska i bohaterki zwariowanej powieści
Anka przypomniała sobie artykuły zamieszczane w każdym kolorowym miesięczniku. Dzięki Bogu za prasę kobiecą. Przynajmniej wiedziała, co Adam dawał jej tym prezentem do zrozumienia. Nadeszła pora, żeby reaktywować ich życie erotyczne. Ciekawe tylko, jak reaktywuje się coś, co od roku praktycznie nie istnieje.
– Jest nawet liścik. „Mój skarbie” – przeczytała i wbrew sobie poczuła, jak na widok czułych słów skreślonych pedantycznie równym pismem ogarnia ją wzruszenie. W jej socjopatycznym małżonku drzemały jednak jakieś okruchy uczuć wyższych. Inna sprawa, że były wyjątkowo starannie ukryte przed światem. „Mój skarbie, ile razy wyobrażam sobie Twoje piękne ciało…”
Z niedowierzaniem przyjrzała się karteczce. Jeśli Adam uważał, że jej ciało zasługuje na taki komplement, nigdy wcześniej jej o tym nie poinformował.
„…i Twoje wspaniałe piersi, falujące zmysłowo pod sukienką..”
Przetarła oczy. Jeśli biust w rozmiarze A potrafi zmysłowo falować, nauczył się to robić bez jej wiedzy. Poza tym nie pamiętała już, kiedy ostatni raz miała na sobie sukienkę. Nawet ślub brała w spodniach.
„…cały drżę i liczę minuty do naszego następnego spotkania.”
Dziwne. Anka miała wrażenie, że od roku widują się codziennie. Nie zauważyła też, żeby Adam miewał dreszcze.
„Izuniu, moje słoneczko…”
Anka zamrugała. Jeżeli Adam zapomniał, jak ma na imię jego żona, jest najmłodszą w historii medycyny ofiarą alzheimera. Ze wstrętem upuściła różowy liścik. Albo nie znała własnych personaliów, albo bielizna nie była dla niej. Wszystko wskazywało na to, że pomysłowy Adaś ukrył prezent dla jakiegoś obcego piersiastego krówska pod ich małżeńskim łóżkiem.
– Zaworku, pakuj się, poszukamy sobie innego domu!
Jesteście ciekawi, jak zakończy się batalia Anki z rodziną Klusków? Przeczytajcie koniecznie zwariowaną komedię omyłek Oli Trzecieckiej „Jamnik z Kluskami”(Prószyński i S-ka, 2014)!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze