Dziewczyna barmana
ANNA PAŁASZ • dawno temuZwiązki z przedstawicielami niektórych zawodów mogą być dość skomplikowaną sprawą. Zwłaszcza, jeśli ukochany każdy wieczór spędza w otoczeniu innych kobiet - często podpitych i rozochoconych. Czy związek z barmanem to faktycznie prawdziwe wyzwanie?
Praca kontrolowana
Agnieszka (23 lata, studentka z Torunia) stara się niepotrzebnie nie nakręcać — początkowo często wpadała do pubu, w którym pracuje jej chłopak, z czasem jednak uznała, że to bez sensu i nie jest w stanie wiecznie go kontrolować — zresztą, nawet by tego nie chciała.
— Muszę mu ufać. Kiedy zaczął pracę w pubie, nie byłam zbyt szczęśliwa, ale oczywiście wspierałam go i wiedziałam, że to nie tylko jego praca, ale i pasja. Wiem, jak bardzo mu zależało. Początkowo przychodziłam do niego do pracy, przesiadywałam przy barze, ale zwykle kończyło się awanturami, bo miałam okazję poobserwować, jak uśmiecha się do klientek, albo jak one podsuwają mu swoje numery telefonów. Staram się nie myśleć o tym, co dzieje się w jego pracy. Wie, czego nie jestem w stanie zaakceptować i mam nadzieję, że nie przekracza granic. On zapewnia mnie, że nie mam się czym martwić. Jestem jednak przekonana, że za nic w świecie nie chciałby, żebym ja była barmanką czy kelnerką. Póki co pracy nie zmieni, więc zaciskam zęby i nie komentuję tego. Zresztą, jak będzie chciał mnie zdradzić, to i tak to zrobi, nie ważne czy będzie pracował w barze, czy w biurze, czy gdziekolwiek indziej.
Barman, czyli bawidamek
Paulina (26 lat, pracownik biurowy z Poznania) twierdzi, że bycie dziewczyną barmana psuło jej nerwy i wytrzymała z nim zaledwie kilka miesięcy.
— Co wieczór kolekcjonował numery telefonów, nie wiem, czy kiedykolwiek z którąś z tych dziewczyn się umówił, mogę się co najwyżej domyślać. Zresztą, mnie też poznał będąc w pracy. W każdym razie zawsze miał kieszenie pełne karteczek z numerami, z buziakami, z różnymi wyznaniami. Był rozrywkowy, kochał tę pracę, lubił flirtować, twierdził, że to wszystko w ramach wykonywanej pracy. Uważał, że histeryzuję, że szukam problemu tam, gdzie go nie ma, często słyszałam też, że jestem zbyt roszczeniowa i próbuję narzucić mu swoje zdanie. Dla niego nie było tematu, chciał być barmanem i był. Wszystkie koleżanki dziwiły się, że spotykam się z człowiekiem, który każdego wieczoru poznaje mnóstwo kobiet. Wreszcie dałam sobie z nim spokój — przeszkadzało mi nie tylko to, że miał do czynienia z hordami pijanych, szukających wrażeń panienek, ale również to, że był wiecznie zmęczony i często odwoływał spotkania, żeby odespać noc. Jeśli się spotykaliśmy, to na chwilę, najwyżej dwie godziny, bo musiał później lecieć do pracy. Początkowo byłam wyrozumiała, ale kiedy kolejny tydzień z rzędu nie miał czasu na spotkanie, powiedziałam: dość.
Barman (nie)obecny
Aleksandra (20 lat, studentka z Warszawy) jakoś pogodziła się z myślą, że częściowo praca jej faceta polega na flirtowaniu z klientkami. Gorzej, że niektóre klientki widuje częściej niż własną dziewczynę.
— Nie ma dla mnie w ogóle czasu. Nie dramatyzuję, tak właśnie jest. Co wieczór musi być w barze, w ciągu dnia studiuje, to kiedy ma się ze mną spotykać? Wolne ma tylko niedziele, ale wtedy jest tak wykończony, że zasnąłby, zanim w ogóle by do mnie dotarł. Ciągle się kłócimy o jego pracę, a właściwie o to, że w jego życiu jest tylko praca. Rozumiem, że potrzebuje kasy, że chce zarabiać, ale chciał też mieć dziewczynę! Nie widziałam go już ponad tydzień, chociaż mieszkamy dość blisko siebie — co z tego, skoro wraca do domu około piątej nad ranem? Nie mamy nawet kiedy porozmawiać, w pracy nie może wisieć na telefonie, chyba zaraz zacznę przychodzić do jego baru, bo to jedyna okazja, żeby spędzić z nim czas. Na dłuższą metę tak się nie da i poprosiłam go, żeby poszukał innej pracy. Mam nadzieję, że to zrobi, inaczej nasz związek się rozpadnie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze