"Dziewczyna z perłą", Tracy Chevalier
MAGDA GŁAZ • dawno temuSubtelność narracji i powolnie tocząca się akcja książki przypominają akt malowania, który wymaga spokoju i precyzji. „Dziewczyna z perłą” pulsuje kolorami, mieni się wszelkimi barwami. Po prawie 350 latach dzieło Vermeera ciągle intryguje i skłania do zadumy. Dzięki powieści Tracy Chevalier oraz filmowi Petera Webbera staje się nam jeszcze bliższe.
Kim jest młoda kobieta uwieczniona przez Johanna Vermeera na obrazie „Dziewczyna z perłą”? To pytanie od lat intryguje krytyków oraz historyków sztuki.
Johann Vermeer, a właściwie Jan van der Meer, niemal całe życie spędził w holenderskim 25-tysięcznym miasteczku Delft, znanym przede wszystkim z produkcji niebiesko-białych kafelków. Zostawił po sobie jedenaścioro dzieci, około 35 obrazów i długi. Za życia uważany jedynie za rzemieślnika został odkryty dopiero w XIX wieku, a prawdziwą fascynację jego obrazami datuje się na wiek XX. Wielbicielami jego twórczości byli m.in. Vincent van Gogh, Salvador Dali, Marcel Proust i Zbigniew Herbert.
Jednym z najbardziej znanych dzieł autorstwa Vermeera jest obraz „Dziewczyna z perłą” z 1665 roku, zwany też „Dziewczyna z kolczykiem”, „Dziewczyna w turbanie”, „Dziewczyna z kolczykiem z perły” czy „Dziewczyna w stroju antycznym”. Często nazywany też niderlandzką Mona Lizą. Niektórzy badacze i historycy sztuki przypuszczają, że Vermeer sportretował na nim swoją najstarszą córkę. Pisarka Tracy Chevalier zaintrygowana obrazem postanowiła spróbować odkryć jego tajemnicę. „W ciągu trzech dni wymyśliłam całą historię. To było proste. Wyczytałam ją z jej twarzy. To Vermeer odwalił za mnie całą pracę” – powiedziała w jednym z wywiadów. Jej powieść jest zapewne jednak tylko literacką fikcją, fabularnym fantazjowaniem.
Chevalier czyni narratorką Griet, szesnastoletnią protestancką dziewczynę z plebsu. Jest koniec XVII wieku, czasy, kiedy świat dzieli się na „panów” i służących, bogatych i biednych, a granice społeczne są klarownie wyznaczone. Vermeer zatrudnia Griet urzeczony finezją, z jaką dziewczyna układa, według „różnych odcieni bieli”, przeznaczone na zupę warzywa. Początkowo jej zadaniem jest sprzątanie pokoju artysty tak, aby nie przestawić żadnego przedmiotu. Jej szeroko otwartymi i przenikliwymi oczami oglądamy życie toczące się w niewielkim mieście. Dzięki swojej wrażliwości dostrzega więcej niż przeciętny człowiek. Ze współczuciem przygląda się otoczeniu, swoim biednym rodzicom, ojcu, który stracił wzrok, a w konsekwencji także pracę; opłakuje śmierć Agnes, młodszej i ukochanej siostrzyczki. Wrażliwość w spojrzeniu na świat, a przede wszystkim odczuwaniu barw, czyni ją partnerką wielkiego mistrza. To jej, zwykłej służce, pozwala Vermeer wejść do pracowni, którą traktuje jak twierdzę i ona staje się jego „asystentką”. Griet pokonuje bariery wyznaczane przez społeczeństwo, choć za to przyjdzie jej zapłacić wydaleniem ze służby.
Spotkania Vermeera i Griet aż iskrzą od erotycznego napięcia: delikatne i prawie niezauważalne dotknięcie dłoni, powiew wiatru, światło odbijające się w oknie, spojrzenie, które nie wymaga słów. Ich bliskość, ledwie wyczuwalna i subtelna, którą może zniszczyć każdy szmer, czy głośniej wypowiedziane słowo, przypomina muśnięcie motyla. Dlatego tak intrygujący wydaje się obraz Vermeera. W spojrzeniu dziewczyny można wyczytać smutek i radość, zażenowanie i zainteresowanie, miłość, a może nawet pożądanie. Jej twarz rozświetla światło odbijające się dzięki perłowemu kolczykowi.
W swojej powieści Tracy Chevalier opowiada także o problemach finansowych, zazdrości żony malarza, znajomości Griet z Pieterem, synem rzeźnika, zależności malarzy od ich mecenasów, dylematach religijnych, ale wszystkie te kwestie schodzą na plan dalszy. Najważniejsza wydaje się Griet i malowane przez Vermeera obrazy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze