Zamieszkać z nim, jego chorym ojcem i niepełnosprawnym bratem?
CEGŁA • dawno temuCzy idę dobrą drogą? Mama przestrzega mnie przed karierą pielęgniarki. Tata wierzy, że szaleństwo jest dziedziczne. Jestem gotowa poświęcić wiele dla tej miłości,ale nie chcę, żeby odrzucili mnie najbliżsi. Nie wiem co robić.
Droga Cegło!
Nie jesteś księdzem, a jednak zapytam Cię patetycznie: czy idę dobrą drogą?
W mojej klasie w liceum był bardzo fajny chłopak, Kuba. Miał zadatki na wspaniałego sportowca, ale nie miał czasu na treningi. Była z tego, pamiętam, porządna draka, nasza wuefica i trenerka drużyny chciała o niego zawalczyć, ale nic z tego nie wyszło. Milczący, zamknięty. Nie skomunikowaliśmy się nigdy osobiście, Kuba chyba z nikim się nie dogadywał w klasie, wiedziano o nim tyle, co zdradził półgębkiem. Na imprezach i wycieczkach nie bywał ani razu, nie zapraszał do siebie.
Jedna z koleżanek mieszkała w tym samym bloku co on. Spotkałam ją rok po maturze, pośród wspominek znalazł się i Jakub. Dowiedziałam się tego, z czym się nie afiszował, zrozumiałam wreszcie prawdę. Miał tatę alkoholika i starszego brata niepełnosprawnego umysłowo od urodzenia. Opiekował się oboma, był głową rodziny. Matka podobno nie zdzierżyła presji, umarła, kiedy Kuba miał 14 lat.
Spotkałam go ponownie kilka miesięcy temu na zjeździe absolwentów naszej szkoły, która skończyła 50 lat. Wziął ze sobą brata – bezradnego, otyłego, na wózku. To był taki drapieżny coming out, tak to odebrałam. Z naszej klasy było niewiele osób, trzymały się na dystans. Jesteśmy już dawno po studiach, większość założyła rodziny. Dla Kuby rodzina to jest cały czas ten sam układ – dwóch schorowanych facetów, koszmar codzienności od kilkunastu lat. Pracuje w domu, żeby ich pilnować. Jest im wierny, oddany i… bardzo nieszczęśliwy.
Spotykamy się teraz. Na tamtym jubileuszu po raz pierwszy porozmawialiśmy naprawdę, jako już dojrzali ludzie. Przyznałam szczerze, że zawsze się go trochę bałam, chciałam się zbliżyć, lecz był zbyt surowy, gniewny, twarz bez uśmiechu. On powiedział, że podobałam mu się, ale nie miał nic do zaofiarowania i nadal nie ma. Tak się zaczęło.
Podobno kobiety uwielbiają brnąć w sytuacje beznadziejne, bez wyjścia. Jestem z Jakubem. Zaproponował, żebym wprowadziła się do niego… do nich. Ojciec Kuby jest w zasadzie niekontaktowy, za to brat bardzo mnie lubi, jest przyjazny jak dziecko. Ja z kolei przywykłam do samotności, nigdy nie byłam w związku, ale jestem towarzyska, otwarta. Moi rodzice szaleją, nie akceptują tego pomysłu kompletnie. Ja też się bardzo boję, zwłaszcza tego, że bycie z Jakubem to wyzwanie i w jakimś sensie totalna izolacja. On jest Syzyfem. Troszczy się o bliskich bez wzajemności, nie ma czasu na „głupoty”. Moi znajomi nie lubią go i nie starają się poznać – niewiele też mają ku temu okazji. Oczywiście, on też powinien się odrobinę postarać, wyjść do ludzi, ale mam wrażenie, że w jego mózgu i duszy niewiele jest miejsca na cokolwiek poza obowiązkami, jakie podjął lata temu. Na pewno jest tam miejsce dla mnie. Kocham go, podziwiam, a czasem nienawidzę.
Mama przestrzega mnie przed karierą pielęgniarki… Tata wierzy głęboko, że „szaleństwo jest dziedziczne”, a Jakub na pewno jest kryptoalkoholikiem i ma schizy. Są to bzdury, boję się jednak życia na małej, niedostępnej wysepce, nie chcę, żeby odrzucili mnie najbliżsi czy mieli utrudniony kontakt ze mną. Jestem gotowa poświęcić wiele dla tej miłości. Odkryłam dzięki Jakubowi nowe postrzeganie świata, tego, co jest ważne, a co mniej. Nie wiem co robić, chcę z nim być. Ale waham się i widzę, że jego to rani, nie potrzebuje słów.
Małgosia
***
Droga Gosiu!
Fantastyczną sprawą jest spotkanie po latach i odkrycie wzajemnej fascynacji. To powinno uskrzydlać, dawać siłę do nowych rozwiązań. Jeśli się kochacie, w tym kierunku musicie – oboje – podążać. Nie powinno być tak, że Jakub pozostanie na wieki w swoim kokonie, a wyłącznie Ty zmienisz w sobie wszystko i się dostosujesz.
Tu nie chodzi o sprawiedliwość czy ambicję, tylko o zwykłe powietrze do oddychania. Żadne z Was nie może gwałcić własnej natury ani się dusić. Ale przewietrzenie i kompromis są wskazane.
Owszem, ryzykujesz sporo, ponieważ wydaje się, że Jakub od lat nie ewoluował, nie zadawał sobie pytań. Przez taki mur trudno się przebić. Jest głęboki sens w jego poświęceniu, ale czy nie można wprowadzić reform bez naruszania porządku wartości? Z pewnością można! Tylko że… sekundowanie partnerowi w takiej przemianie jest równie trudne, jak zaakceptowanie status quo. I Ty już to wiesz.
Jeżeli to Twój pierwszy poważny związek, musisz sobie postawić kilka szczerych pytań. Niektórzy są urodzonymi samarytanami, inni – biznesmenami. Kim Ty jesteś, za kogo się uważasz, jak widzisz swoją przyszłość?
Na pewno osobie bez kompasu łatwiej wytrzymać 8 godzin w pracy, a 3 razy w tygodniu realizować się ochotniczo w szpitalu. Czymś innym zupełnie jest poświęcenie się bez reszty którejś z tych dziedzin. I Ty nie jesteś gotowa na takie życie, jakie prowadzi od zawsze Jakub – co nie oznacza, że on coś na Tobie wymusza, jak sugeruje mama. Po prostu, nie sprawdził i nie wie, czy można żyć trochę inaczej, wprowadzić nowe elementy, pogodzić je ze sobą. Poddać się temu bezwolnie nie powinnaś, bo to sprzeczne z Twoim „ja”. Takie wyjście nie będzie kreatywne, przeciwnie, może zabić Wasze uczucie.
Jedyne wyjście to Jakuba zainspirować, być przewodniczką. Sama piszesz, że wiele się od niego nauczyłaś – odwzajemnij się tym samym. Nie podejmuj decyzji pochopnych – są odwracalne, ale zawsze bardzo bolesne. Wiadomo, że nie możesz ingerować w jego sytuację, podważać priorytetów. To nie jest prostacki wybór: zamieszkać we czwórkę czy oddać ojca i brata do domu opieki. Sytuacja jest delikatna, skomplikowana, arcytrudna w momencie, gdy chcesz budować z kimś wspólne życie.
Nie znam siły ani specyfiki węzła, jaki wiąże ten trójstronny układ w rodzinnym domu Jakuba. Ty chyba również nie. Jest tam na pewno wiele rzeczy zaprzeszłych i traumatycznych, podobnie jak wiele emocji. Przeprowadzka wydaje mi się zdecydowanie przedwczesna. Za mało czasu spędziliście razem. Propozycja Kuby jest wyrazem uczucia i zaufania, niemniej, można odroczyć jej przyjęcie w taki sposób, by obeszło się bez urazy. Powinnaś więcej wiedzieć o Jakubie, jego życiowej historii i motywacjach takich, a nie innych wyborów.
Odnaleźliście się niedawno. Zaczynacie od zera. Możecie wyrwać się nawzajem z samotności, ale wymaga to czasu, pracy i bezwzględnej, nawet okrutnej szczerości.
Trzymam za Was mocno kciuki!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze