Jak się widzisz, tak Cię piszą
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: szkoda życia na umartwianie się, czy Cię wszyscy lubią, czy Cię dobrze oceniają, jak wypadasz w ich oczach. Oczywiście, to była pewnie bolesna lekcja, że nie zawsze widzą nas takimi, jakimi sami chcielibyśmy się pokazać, ale powinnaś wyciągnąć z niej chyba troszkę inne wnioski...
Witaj, Margolu!
Mam na imię Angela i mam 21 lat. Nie wiem, czy powinnam do Ciebie pisać, ale już nic mi chyba nie pozostało. Mam problem. Kilka miesięcy temu poznałam pewnego chłopaka. Był bardzo fajny. Zostaliśmy przyjaciółmi, ale po miesiącu nasz kontakt się urwał. Tęskniłam za nim i próbowałam się skontaktować. Niestety nie udało mi się. Po kilku tygodniach wyjechał na wymianę. Zapoznałam się wtedy z jego kolegą ze studiów Patrykiem. Chciałam się dowiedzieć, czemu tamten mnie ignoruje, i dostałam to, czego chciałam. Usłyszałam, że "tamten" chciał mnie poznać już od roku, bo bardzo mu się podobałam, ale gdy już mnie poznał, to stwierdził, że się zawiódł. Powiedział, że myślał, że jestem fajniejsza, niż okazałam się naprawdę.
Załamałam się, ponieważ bardzo zależało mi na naszej przyjaźni, nie mówiąc już o tym, że bardzo mi się podobał. Od tamtego czasu nie potrafię już się swobodnie czuć pośród ludzi, bardziej kontroluję się w towarzystwie. Nie wiem czemu, ale nie mogę się przełamać. Może to kwestia niskiej samooceny, a może wpływ innych osób, ale mam wrażenie, że nie zasługuję na moich przyjaciół. Ostatnio zainteresował się mną pewien chłopak, jesteśmy razem od dwóch tygodni. On ciągle mi wypomina, że jestem o niego zazdrosna itp., ale każda dziewczyna wydaje mi się lepsza ode mnie. Co robić?
Angela
***
Droga Angelo,
Nie wiem, dlaczego zaczęłaś tak bardzo się kontrolować, gdy znajdziesz się w towarzystwie. To może być bardzo pozytywny objaw – może wcześniej byłaś zanadto ekspansywna i absorbująca, trudno było przebić się przez Twoją potrzebę bycia w centrum uwagi? Jeżeli tak było, to rzeczywiście lepiej trochę stonować swoje zachowanie i postarać sie oddać innym trochę pola do popisu. Ale może wcale nie byłaś taka, może po prostu byłaś sobą, a teraz z powodu niemiłej uwagi tego chłopca pozwoliłaś, by opanowały Cię kompleksy? To nie jest dobra droga. Nie można myśleć, że się na kogoś „nie zasługuje”. Jakież bowiem byłyby kryteria tego, kto zasługuje na miłość i przyjaźń, a kto nie? To pachnie jakimś gigantycznym targowiskiem. Przecież nie można zważyć na szali: ja temu daję tyle, on mnie tyle, wychodzi po równo/ja daję więcej/on daje więcej… Wtedy nie byłoby przyjaźni ani miłości, tylko czysta interesowność. Oczywiście, nie mam tu na myśli przypadków, gdy rzeczywiście istnieje rażąca dysproporcja między zaangażowaniem w znajomość po jednej i po drugiej stronie – ale to, jak rozumiem, nie ma miejsca wśród Twoich przyjaciół?
O tym poprzednim chłopaku zresztą trudno wnioskować, że jest chodzącym ideałem i wzorem postępowania, skoro zabrakło mu odwagi, by tę kwestię wyjaśnić z Tobą w cztery oczy i by powiedzieć, co tak dokładnie mu w Tobie przeszkadza. Uniki polegające na zerwaniu kontaktu świadczą raczej o braku klasy… zwłaszcza że koledze postarał się z detalami wyjaśnić, co mu w Tobie nie pasowało. Trochę to nieeleganckie, nie masz chyba czego żałować.
Inną natomiast sprawą jest to, że w chwili gdy spadła Ci samoocena, postrzegasz siebie jako gorszą od reszty otoczenia, możesz popaść w chorobliwą przesadę – Twoja nadmierna zazdrość i zdecydowanie zbyt mała pewność siebie nie ułatwią życia ani Tobie, ani Twojemu nowemu chłopakowi. Wiem, że istnieje taki sport, który polega na tak długim testowaniu uczuć partnera (Bo Ty mnie nie kochasz! Bo nie lubisz spędzać ze mną czasu! A czy ja jestem fajna? A może Baśka ma ładniejszy biust?), aż ten machnie ręką i powie: „Jesteś beznadziejna i nie mam siły do Ciebie”. Wtedy oczywiście, jasna sprawa, wiesz, na czym stoisz — potwierdza się Twoja niska samoocena i wiesz na pewno, że nie zasługujesz na miłość. Można ukrasić ten sport, w lidze mistrzyń dochodzi do tego notoryczna podejrzliwość, obwąchiwanie pod kątem obcych perfum i wyrażane wprost przekonanie, że nawet jeśli jeszcze nie zdradza, to na pewno będzie. Chyba jesteś w stanie sobie wyobrazić, dokąd wiedzie taka droga. Nie jest to dozgonne szczęście i obopólna miłość w zgodnym stadle…
Porzuć niepotrzebną zazdrość – uwierz, że skoro chłopak wybrał właśnie Ciebie, to masz w sobie coś, co go pociąga, co go uwiodło i co na pewno może go przy Tobie z powodzeniem zatrzymać, jeśli tylko nie będziesz się starała na wszystkie sposoby przekonać jego (i siebie), że jest inaczej. Gotów w końcu uwierzyć, że skoro przedstawiasz się w tak złym świetle, to jest w tym ziarno prawdy… Jeśli zatem masz się porównywać z innymi kobietami, to wyłącznie na swoją korzyść, i to w duchu. Kapewu?
Pozdrawiam, wiary w siebie życzę,
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze