Dziecko na smyczy?! Ach, ta polska wrażliwość na… słowa
MONIKA SZYMANOWSKA • dawno temu„Wyrodna” mama z Kalisza prowadziła jedno z dwojga maluchów na szelkach. Na filmiku widać, że podciągała dziecko za kaptur, gdy upadło. Ten mrożący krew w żyłach widok podzielił Polskę. Myślę, że gdyby owa pani miała nianię, nie potrzebowałaby smyczy. A gdyby była światową megagwiazdą mediów, smycz wysadzana byłaby brylantami i wszyscy cmokaliby z zachwytu, jakie to szykowne. Niestety, to tylko zwykła kobieta z rentą i zasiłkiem.
„Wyrodna” mama z Kalisza prowadziła jedno z dwojga maluchów na szelkach. Na filmiku widać, że podciągała dziecko za kaptur, gdy upadło. Ten mrożący krew w żyłach widok podzielił Polskę. Myślę, że gdyby owa pani miała nianię, nie potrzebowałaby smyczy. A gdyby była światową megagwiazdą mediów, smycz wysadzana byłaby brylantami i wszyscy cmokaliby z zachwytu, jakie to szykowne. Niestety, to tylko zwykła kobieta z rentą i zasiłkiem.
Pierwszy raz zobaczyłam szelki dla dziecka 25 lat temu, kiedy przyjaciółka mamy przyjechała z wizytą z Anglii. Mój młodszy brat cioteczny był zachwycony wynalazkiem i histeryzował, że też chce takie mieć. Ale był już „za stary” i słuchał się na ulicy, więc pomysł nie przeszedł.
Młodzi internetowi rodzice, komentujący sobotni incydent, wiedzą z autopsji, do czego smycz dziecięca może się przydać, gdy się mieszka np. przy ruchliwej drodze bez chodnika. Wiedzą również, co się dzieje, kiedy dwulatek spostrzega nagle np. małego kotka i „włącza prędkość światła”… Bieganie za jednym dzieckiem może być zabawne i korzystne dla zdrowia. Gorzej, gdy pojedynczy rodzic musi iść na spacer plus zakupy z dwójką czy trójką.
Czytając komentarze na „nie” można odnieść wrażenie, że całe zło kryje się pod samym słowem SMYCZ. Pies w języku polskim, acz pozostaje największym przyjacielem człowieka, używany jest do skojarzeń negatywnych: łże jak pies, pogoda pod psem, wyrzucę jak psa. Kompletnie bez poszanowania. Dlatego SMYCZ dziecku rzekomo uwłacza. Co ciekawe, nikomu nie przeszkadza noszenie firmowej przelotki na szyi, na SMYCZY właśnie. Słowo w tym kontekście bezboleśnie przyjęło się i zrobiło karierę, a przecież skrótowo i ironicznie określa nasze uwiązanie przez pracodawcę i powinno być obraźliwe.
Taka smyczka jednak dotyczy dorosłych. Dziecko natomiast w naszym kraju to pojęcie święte i tabu. Kaliszanka podczas nieszczęsnej przechadzki z dziećmi miała żebrać o jedzenie, co spycha ją do kategorii podludzi, nie radzących sobie z rzeczywistością. A w Polsce pokutuje opinia, że rodzice ubodzy to rodzice źli. I coraz częściej ręce świerzbią opiekę społeczną czy inne „autorytety”, by dzieci takim rodzicom zabierać, dla ich dobra. Pod byle pretekstem. Bez wnikliwego zbadania sprawy.
Uczestniczący w interwencji strażnik miejski przyznaje, że pierwszy raz w życiu zetknął się z tym, żeby dziecko prowadzać na smyczy. Tymczasem, smycze z szelkami, a jeszcze lepiej — podpinane pod specjalny plecaczek, są powszechnie dostępne, można je kupić i w hipermarketach, i w sklepach z ekskluzywnymi akcesoriami dla dzieci. Wynaleziono je dla bezpieczeństwa i komfortu dziecka, a także rodzica. Są pomocne w stopniowym egzekwowaniu posłuszeństwa malucha poza domem, uczeniu chodzenia „za rączkę”. Przeznaczone jest teoretycznie dla obywatela, który zaczął chodzić, a nie ma jeszcze 2 lat ani… wyobraźni, nie rozpoznaje zagrożeń.
Jedna z Internautek przyznaje, że ma taki plecaczek, ale smyczy nie używa, jakoś jej głupio… Inna mama z kolei żartuje, że kupiła plecak, ale boi się go córeczce pokazać, bo wie, że dziecko oszaleje z radości na jego widok… Może więc nie warto wzniecać kolejnej niezdrowej histerii wokół tematu i pozwolić wszystkim rodzicom na indywidualne decyzje w tej kwestii. Liczy się jedynie to, czy dziecku nie dzieje się krzywda i co do tego wszyscy są zgodni.
Pisaliśmy o tym: kafeteria.pl/przykawie
Zajrzyj też do bloga: potworywozkowe.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze