Słowa dziecka, które najbardziej denerwują rodziców
ISABELLE • dawno temuIle razy zdarzyło ci się, że byłaś maksymalnie zdenerwowana na własne dziecko? To normalne, gdy żyje się obok siebie. Z pewnością i ty czasem dziecko irytujesz. Czasem wynika to po prostu ze złego humoru lub niskiego ciśnienia i kiepskiego samopoczucia. Czasem jednak twoja złość jest uzasadniona. Dzieciaki szybko się uczą i są niezłymi obserwatorami. Widzą na przykład, co denerwuje rodziców na tyle, że nawet dla świętego spokoju są w stanie spełnić ich zachciankę. Ale nie bądźmy tacy okrutni. Czasem maluchy nie mają wyczucia i mówią coś, co doprowadza nas szewskiej pasji bądź jest nam smutno – ale mówią to być może z inną intencją. Jak by nie było, bywamy źli na własne dzieci. Jakie zdania denerwują najbardziej? I czy znasz dobrą odpowiedź na taką zagrywkę pociechy?
To nie fair!
Najbardziej powszechna odzywka dziecka: „to niesprawiedliwe!”. Masz przed oczami taką sytuację? Masz dwójkę dzieci, jedno parę lat starsze od drugiego. Jednemu pozwalasz oglądać telewizję do 19., a drugiemu godzinę dłużej. Młodsze dziecko prawie machinalnie krzyczy: „To nie fair! Dlaczego ja muszę skończyć wcześniej, a on może później! Jesteście wstrętni!”, po czym obraża się w swoim pokoju. Najgorsze, co możesz zorbić, to ulec lub wdać się w głośną awanturę. A więc co byłoby najlepsze? Tylko spokój może cię uratować. Poczekaj na dobry moment, kiedy dziecko będzie spokojne, i zacznij rozmowę. Możesz podać przykład tak: "kiedy tata idzie bardzo rano do pracy, to też czasem wyłączam mu telewizor i każę się położyć". Dodaj, że nawet dorośli nie zawsze dostają, czego chcą. Przykład taty czy mamy często przemawia do dzieci.
Teraz albo nigdy!
Oj, znamy ten tekst bardzo dobrze, nawet jeśli nie mamy własnych dzieci. Sceny pt. „daj mi teraz!” jest tak bardzo charakterystyczna dla maluchów! Przykład: sobotnie popołudnie, za kilka minut jecie obiad razem z dzieckiem, zupa już prawie gotowa, aż tu nagle prośba: „Mamo, daj mi ciastko”. Uśmiechasz się i odpowiadasz, że dostanie na deser. Dziecko nie daje za wygraną: „Ja chcę teraz!”. Poszerzasz ofertę i proponujesz, że dostanie dwa, a nawet trzy, ale po obiedzie. No i zaczynają się krzyki. Czasem nawet lamenty. „Daj mi to teraz!”. Wiadomo, że najgorsze, co możesz zrobić w tym momencie, to zatkać dziecko ciastkiem, o które się rozchodzi. Trudne, pewnie i męczące, ale wychowawcze byłoby wstrzymanie się od komentarzy. Powiedz raz czy dwa, co masz do powiedzenia, po czym zamilcz. Albo obróć wszystko w zabawną sytuację, odwróć uwagę dziecka. Możesz też spojrzeć z uznaniem na malucha i powiedzieć, że w przyszłości na pewno będzie jakimś kierownikiem lub dyrektorem, skoro umie walczyć o swoje. Dodaj też przy okazji, że dobrze jest, jeśli nie jesteśmy zawzięci i rozpieszczeni, bo to w niczym nie pomaga.
Brak sympatii
Chyba bardziej smutne niż irytujące jest zdanie usłyszane od dziecka: „Nie lubię cię!”. Matki najchętniej usiadłyby i płakały – „moje dziecko mnie nie lubi! Jestem straszną matką!”. Nic bardziej mylnego. To jest oczywiście szantaż. Gdybyś powiedziała dziecku, że skoro mnie nie lubisz, to sobie idź, na pewno nie ruszyłoby się z miejsca. A nawet jeśli, to by zaraz wróciło. Jednak nie ma sensu wchodzi w taką dyskusję. Poza tym dałabyś dowód tego, że opieka nad maluchem to dla ciebie ciężar, którego chętnie się pozbędziesz. Zastanów się lepiej, dlaczego dziecko tak mówi. Może czymś je zraniłaś. Zapytaj je po prostu, dlaczego cię już nie lubi, skoro pięć minut wcześniej było inaczej. Gdy usłyszysz odpowiedź, po prostu przeproś malucha za swoje zachowanie, po czym powiedz, że skoro taka sytuacja zaistniała, to warto wyrazić to w inny sposób. Zamiast „nie lubię cię” – „zraniłaś mnie”. Gdy dziecko zobaczy, że umiesz przeprosić, z pewnością od razu się odgniewa. Takie już te dzieci są.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze