Bojownik w spódnicy?
KALINA • dawno temuMam na imię Kalina, nazwisko nie powinno odgrywać tu żadnej roli - zwłaszcza, że mam ich kilka. Ukończyłam 36 lat, więc jestem kobietą dojrzałą, z bagażem doświadczeń. Od wielu lat żyję poza granicami Polski. Choć jestem obywatelką polską, mam tez obywatelstwo irackie i amerykańskie. Mój dom jest cześciowo w USA, a cześciowo w Bagdadzie. Rodzice i jedyna siostra mieszkają w Polsce.
Witam Wszystkich. Długo się zastanawiałam jak zaczać tę korespondencję. W końcu doszłam do wniosku, że należy wyłożyć wszystko od samiuteńkiego początku, dla nakreślenia Czytelniczkom pełnego obrazutego, kim jestem i czym się zajmuję w życiu.
Mam na imię Kalina, nazwisko nie powinno odgrywać tu żadnej roli — zwłaszcza, że mam ich kilka. Ukończyłam 36 lat, więc jestem kobietą dojrzałą, z bagażem doświadczeń. Od wielulat żyję poza granicami Polski. Choć jestem obywatelką polską, mam też obywatelstwo irackie i amerykańskie. Mój dom jest częściowo w USA, a częściowo w Bagdadzie. Rodzice i jedyna siostra mieszkają w Polsce.
W życiu zawodowym zajmuje się wszystkim, co dotyczy kobiet w obu krajach. Moja pracapolega na ochronie praw kobiet i, zwłaszcza jeśli chodzi o Irak, tworzeniu fundamentówswobód dla kobiet. Nieodłączną częścią mojej pracy jest obrona kobiet szykanowanychz przyczyn politycznych, m.in. w związku z napięciem na linii USA-Irak.
Mój mąż, Irakijczyk, często zadaje mi pytanie: Czy ty naprawdę nie możesz choć raz być kobietą: delikatną, skromną, przytakującą swojemu mężowi i (z silnym akcentem) absolutnie nie mającą nic do powiedzenia na temat polityki? Wtedy odpowiadam, iż powinien wystarczyć mu fakt, iż używam perfum i noszę spódnice.
Cofnijmy się jeszcze w czasie… Wyobraźcie sobie banalną sytuację: młoda dziewczyna zakochuje się w muzułmaninie. Właściwie to nawet nie mogę tu powiedzieć, że byłmuzułmaninem — nie wiedział, kiedy zaczyna się Ramadan. Sama musiałam mu przypominać(dowiadując się o tym z mediów), aby zadzwonił do matki i złożył jej życzenia świąteczne.Poznaliśmy się w USA. W tamtych latach w Polsce było nie do pomyślenia, aby młodadziewczyna z porządnego katolickiego domu "zadała" się z Arabem. Na szczęście w Amerycenie było w tym nic ze skandalu obyczajowego.
Do USA trafiłam za sprawą rodziów, którzy wyemigrowali z Polski w latach siedemdziesiątych.Oboje źle znosili rozstanie z ojczyzną, nie mogli się przyzwyczaić i kiedy tylko upadł komunizm,oboje spakowali walizki. Do ojczyzny wracali z moją młodszą siostrą. Ja zostałam wtedy w USAdokończyć studia. Zapytacie dlaczego siostra nie została ze mną? Miała 16 lat i wchodziła w tzw.pierwszy etap cielęcego wieku, ja natomiast z niego wychodziłam. Pożarłybyśmy się, gdybyśmyzostały na tym samym kontynencie, nie mówiąc o egzystencji w tym samym mieszkaniu.
Rozpoczął się dla mnie okres bez nadzoru rodzicielskiego. Wtedy poznałam swojego przyszłego mężai tak rozpoczęło się journey mojego życia. O zawiłych okolicznościach, w jakich go poznałamnie będę pisać, ponieważ już z samej tej historii wyszedłby drugi artykuł.
Wiedlismy oboje skromne życie, mieszkając razem, zajadając kotlety schabowe i wykłócając się, w którym to kraju powinniśmy osiedlić się na stałe. Może wylądowalibyśmy gdzieś w Afryce Południowej (to też braliśmy pod uwagę), ale S. Hussein wybrał się na słynne "manewry" do Kuwejtu, a do naszego apartamentu wybrało się dwóch panów w czarnych garniturach (Znacie film Men in black?), czyli tajna policja federalna. Tak nawiasem mówiąc, to nie wiem, dlaczego nazywamy ich tajną policją. Niby dlatego, że nie noszą mundurów? A te czarne gajerki to co???
Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że ci "goście" tak zaważą na moim zyciu. Może gdybym wiedziała, to nie wyprosiłabym ich z domu? No cóż, moja polska, burzliwa krew nie pozwoliła, aby ktokolwiek przychodził bez uprzedzenia.
Niecały rok później byłam już w Iraku, targając w bagażu mini spódniczki i kuchenkę mikrofalową. Ileż ja się nasłuchałam jeszcze w USA o całkiem innych zwyczajach w krajach arabskich, nakazach dotyczących strojów, o tym, ze w piecu placki chlebowe będę piec, a nie — na wzór amerykański — odgrzewać półgotowe dania w kuchni mikrofalowej. Ileż to koleżanki mi odradzały — jedna nawet napisała do rodziców (dobrze, że nie odważyła się zadzwonić), ale matka i tak nie uwierzyła. Jej córka nigdy by do tego stopnia nie oszalała, aby kraj miodem i mlekiem płynący zamienić na kraj wielbłądów (wtedy jeszcze wszyscy myśleli, że tam jako środek transportu funkcjonują wielbłądy). Na moje przekleństwo to, co zobaczyłam w Bagdadzie, dalece wykraczało poza pojęcie przestrzegających mnie profesorów z uniwersytetu.
Teraz podróżuję z dużą częstotliwością pomiędzy oboma krajami, nie zmieniam ubrania w lotniskowych łazienkach, nie scieram szminki. Przeciętnie podróż zajmuje mi dwa dni. Będąc w Bagdadzie jestem pozbawiona kontaktu ze światem. Będąc w Nowym Jorku "chłonę" życie, oglądam wystawy z ciuchami, chodzę do teatru, na spotkania towarzyskie, oglądam dekoracje świąteczne. A wszystko po to, aby potem w jak najmniejszych detalach opowiedzieć to kolezankom w Bagdadzie.
W tej chwili piszę z USA. Będę tu też na Sylwestra. Mam nawet długą wydekoltowaną sukienkę, którą właśnie przywiozłam z Bagdadu. Wiedziałam, że takiej tu nie znajdę, a chcę wygladać szałowo, jak zresztą przystało na obywatelkę iracką przez małżeństwo, obywatelkę amerykańską przez zasiedzenie, obywatelkę polską z urodzenia.
Warto tutaj nadmienić, iż Irak nie akceptuje moich innych obywatelstw, czyli są one nielegalne, tak samo jak moja profesja i chyba wszystko inne… Pozdrawiam!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze