Siostra ważniejsza od chłopaka
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuWięź między siostrami bywa bardzo silna, bo kto zna nas dłużej i lepiej niż osoba, z którą się wychowałyśmy. Siostra jest przyjaciółką, powierniczką i doradcą w życiowych problemach. To ona pierwsza dowiaduje się o ciąży i uczestniczy w porodzie. Bez jej udziału nie może być podjęta żadna decyzja, czy to o kupnie mieszkania czy zaciągnięciu kredytu. Zdarza się, że partner czuje się odtrącony i niepotrzebny.
Adam (29 lat, informatyk z Łodzi):
— Moja żona zawsze była przywiązana do swojej siostry. Kiedyś zazdrościłem jej rodzeństwa, bo ja z bratem nie mam takich więzi. Jest dużo starszy, niepoukładany, agresywny, w końcu za kradzież trafił do więzienia. Nie rozumiem go. Przychodzi do mnie, kiedy chce wysępić pieniądze. Nigdy nie zapytał, czy może ja czegoś potrzebuję. A one zawsze były niemal na każde swoje zawołanie.
Wydawało mi się jednak, że jak się pobierzemy, to moja dziewczyna skupi się na naszej rodzinie. Tym bardziej, że zamieszkaliśmy w moim mieszkaniu, 100 kilometrów od jej rodzinnego domu. Jakoś zniosłem to, że siostra mojej wtedy jeszcze narzeczonej wzięła urlop i przed weselem zamieszkała z nami. Niby, że pomaga w przygotowaniach, ale dalibyśmy radę sami. Chciałem być z moją dziewczyną, a tu cały czas kręciła się przyzwoitka. Coś szeptały, śmiały się, razem wychodziły na kawkę i do kina. Po weselu odetchnąłem, że już jej nie będzie z nami. Myliłem się. Czuję, że ona nas nie odstępuje na krok, chociaż jest 100 kilometrów stąd. Dzwonią do siebie codziennie i rozmawiają 40 minut, godzinę, dwie. Zdają sobie szczegółowe relacje z całego dnia: a co w pracy, a co na obiad, a tamta że psa wyprowadziła i nakarmiła kota. A po pracy wcale nie mamy dla siebie tak dużo czasu. Kłócimy się o to, bo chciałbym wrócić do domu i pogadać z moją żoną, a nie słuchać jak trajkocze przez telefon.
Z siostrą konsultuje każdą decyzję. Chcemy wyremontować łazienkę, zaraz dzwoni do siostry, żeby obgadać kolor kafelków. Chociaż zapomniała mnie zapytać, jak ja bym chciał, żeby to wyglądało. Planujemy wakacje, dzwoni do siostry, żeby podzielić się, że jedzie do Egiptu i pyta, co tam warto zobaczyć.
Pamiętam jak powiedziała mi, że jest w ciąży. Cieszyłem się i zdziwiłem się, że z tej okazji nie wisi na telefonie. Zrozumiałem, że siostra już dawno wie. Pod koniec ciąży żona źle się czuła, wymyśliły, że jej siostra sprowadzi się do nas, chociaż proponowałem, że wezmę urlop i zajmę się rodziną. Nie wytrzymałem, jak stwierdziła, że w porodzie będzie uczestniczyć, któż by inny — siostra. Powiedziałem, że siostra nie zrobiła jej tego dziecka i chyba mam prawo głosu. Płakała, trzaskała drzwiami. Obie się obraziły. A siostrunia powiedziała jeszcze, że nie doceniam, ile dla nas robi. A ja bym tylko chciał, żeby zniknęła z naszego życia, dała nam spokój.
Najczęściej kłócimy się z żoną właśnie o nią. Tak się nie da żyć. Nie brałem ślubu z jej siostrą. Modlę się, żeby w końcu kogoś poznała, zajęła się własnym życiem, albo wyjechała na koniec świata szukać szczęścia. Na razie jednak jej jedynym celem jest uszczęśliwianie swoją osobą naszej rodziny.
Agata (19 lat, studentka polonistyki z Warszawy):
— Siostra jest dla mnie bardzo ważna, bliska, pomocna. Nie muszę jej zbyt wiele tłumaczyć, czasami spojrzymy na siebie i obie wiemy, o co nam chodzi. Nie wyobrażam sobie, żeby jej zabrakło w moim życiu. I nie muszę wybierać między nią, a chłopakiem, bo to zupełnie inne relacje. Jeśli ktoś stawia mnie przed takim wyborem, to sam się prosi, żebym go wyrzuciła ze swojego życia.
Kamil chciał mnie mieć na wyłączność. A ja nie jestem niczyją własnością. Mówił mi, z kim mam się spotykać, a z kim nie. Nie lubił mojej siostry. Uważał, że zbyt dużo jej mówię i spędzam z nią zbyt wiele czasu. Ale nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, ile to jest dużo czasu, a kiedy byłoby w sam raz. Z siostrą mam niemal codzienny kontakt. Zazwyczaj są to krótkie telefony. Starałam się nie dzwonić do niej przy nim, bo od razu widziałam focha. Myślę, że nie chodziło mu w sumie o spędzany z nią czas, ale o nasze relacje. Mamy podobne poczucie humoru, świetnie się rozumiemy i obie jesteśmy kobietami. Ale to nie znaczy, że ona przysłania mi świat. W moim życiu jest miejsce dla mężczyzny, pod warunkiem, że będzie miał trochę oleju w głowie.
W pewnym momencie zauważyłam, że kłamię na temat spotkań z moją siostrą. Mówię, że byłam w czytelni, chociaż widziałam się z Alą. Ale nic na to nie poradzę, że wolę spędzać czas z kimś, kto ma poczucie humoru, luz i dystans do świata, niż z zapatrzonym w siebie bufonem. Ona jest nie tylko moją siostrą, ale też po prostu fajną dziewczyną. Wygarnęłam mu to, kiedy znowu zaczął tym dramatycznym głosem, że „albo ona, albo ja”. Pewnie, że ona, bo facetów można mieć wielu, a siostra jest tylko jedna.
Radek (32 lata, architekt z Katowic):
— Rozstałem się z dziewczyną, bo nie starczyło jej zdrowego rozsądku, żeby znaleźć równowagę między byciem ze mną, a relacjami ze swoją siostrą. Zrobił się z tego toksyczny trójkąt. Czułem, że zawsze przegram z jej siostrą. Pytam moją dziewczynę, czy pójdzie ze mną do kina, a ona na to, że na tym filmie była już z Martą. „Marta i siostra” to dwa najczęściej wypowiadane przez nią słowa. Zaplanowaliśmy wspólny wieczór, kupiłem kwiaty, a potem usłyszałem, że ona musi jechać, bo siostra z płaczem zadzwoniła, że ma jakieś problemy. Sam zjadłem kolację i wypiłem butelkę wina, z nerwów poszedłem po drugą. Następnego dnia z kolegą wybrałem się do kina. I zastanawiałem się po co mi dziewczyna, skoro i tak zwykle jestem sam.
Najgorsze jednak było to, że ona za punkt honoru przyjęła, żebyśmy się polubili, a wtedy nastaną dni szczęśliwości. Zmuszała mnie, żebym się spotykał z Martą, bo to rodzina, a z rodziną trzeba żyć w zgodzie. Tylko, że ta kobieta demonstrowała swoją niechęć do mnie. Za wszelką cenę starała się udowodnić, że jestem debilem, że za mało zarabiam, że żaden ze mnie artysta, tylko podwykonawca. Miała jakąś sadystyczną satysfakcję z poniżania mnie. A ja słyszałem od dziewczyny: bądź mądrzejszy, przekonaj ją do siebie. Jednym słowem, miałem jej udowodnić, że nie jestem wielbłądem. Nie uważam wcale, że muszę kochać siostrę mojej dziewczyny, równie dobrze moglibyśmy się spotykać dwa razy do roku przy okazji świąt, wymienić uprzejmości i tyle. Powiedziałem jej, że albo wyluzuje ze swoją siostrunią, albo ja nie wytrzymam. Zebrała swoje rzeczy i poszła. Kiedy szok minął, pomyślałem, że dobrze się stało, bo inaczej resztę życia spędziłbym na użeraniu się z upiorną siostrunią, która nie miała własnego życia, więc musiała wchodzić z butami w cudze.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze