Laleczka voodoo
CEGŁA • dawno temuMój mąż zadzwonił ze Stanów i poinformował mnie, że się rozwodzimy, bo on spotkał kobietę swojego życia. Od tamtego telefonu pisze maile jak potłuczony i dzwoni w środku nocy, że muszą pomieszkać razem, żeby się przekonać, czy to na pewno to i dopiero wtedy podejmie decyzję. Wypisuje mi też relacje z ich seksu, jakbym była jego kumplem z wojska.
Droga Cegło!
Czeka mnie rozwód. To jakaś paranoja! Mój mężuś-wężuś wyjechał w sierpniu na doktorat do Stanów. Roczne stypendium, wszystko ma za darmo, szlaja się po najlepszych bibliotekach i uniwerkach, zwiedza. Podobno też pisze ten doktorat, hahaha.
2 stycznia miałam 30. urodziny. Na 50 metrach kwadratowych upchnęło się 70 osób, nasi bliżsi i dalsi przyjaciele, znajomi. Wszystkie ważne rzeczy w moim życiu dzieją się w zimie: np. 26 grudnia była siódma rocznica naszego ślubu.Dzień po imprezie miałam kaca, to chyba normalne? O 11.00 Jacek (mój mąż) zadzwonił ze Stanów. Rozwodzimy się! Spotkał kobietę swojego życia, w bibliotece w Chicago. Dziewczyna jest Polką, moją rówieśnicą. Byli razem w Nowym Orleanie, kupili laleczki voodoo, żeby odczarować klątwy, rzucone przez poprzednich partnerów!!!!!! Dostałam mailem zdjęcia – ruda, trochę puszysta, z ładną buzią w kształcie serca, odlotowo ubrana, glany, beret.
Przepraszam, że jestem taka chaotyczna, po prostu od trzech tygodni nie wiem, na jakim świecie żyję. Od tamtego telefonu mąż bombarduje mnie sprzecznymi sygnałami, pisze maile jak potłuczony. Albo dzwoni w środku nocy, albo przez cały dzień i robi mi wyrzuty: „Bo ty nic nie robisz, żeby mnie zatrzymać!”. Albo pisze bardzo racjonalnie, jaki ma plan: muszą pomieszkać ze dwa miesiące razem, żeby się przekonać, czy to na pewno to i dopiero wtedy podejmie decyzję (on). Wypisuje mi też relacje z seksu, jakbym była jego kumplem z wojska.
Mam sieczkę w głowie. Jesteśmy – byliśmy – dobrą, zakumplowaną parą. Wspólne plany, zainteresowania, podejście do życia, co ważne, co mniej, kiedy dzieci. Kompletnie nic nie rozumiem! Nie wiem, co się stało, ale podeszłam ambicjonalnie, nie żądam żadnych wyjaśnień, słucham tych jego bzdetów i w duchu obumieram. A on mnie nęka!
Najtrudniejsze jest to, że mieszkam z teściem, schorowanym, ale cudownym człowiekiem, który bardzo mnie kocha i o niczym nie ma pojęcia. Jedną z pierwszych rzeczy, o jakie poprosił mnie Jacek, to żebym „nie robiła żadnych gwałtownych ruchów”, czyli – żebym opiekowała się tatą jak gdyby nigdy nic i nie wtajemniczała go na razie w nasze sprawy, bo to go zdenerwuje (jest po dwóch zawałach i ma kłopoty z kręgosłupem). Jacek chce sam mu wszystko osobiście wyjaśnić po powrocie do Polski. Superfacet, nie?
Zrobił jeszcze inne idiotyczne rzeczy, o których aż wstydzę się pisać… Na szczęście niektórzy z naszych wspólnych przyjaciół okazali się na tyle przytomni i przyzwoici, by mi o tym powiedzieć. Jacek poprosił na przykład jednego z kolegów, żeby wpadł do nas pod moją nieobecność i sfilmował całe mieszkanie, ogródek, otoczenie (mieszkamy w segmencie) i wysłał mu. Pewnie chce pokazać narzeczonej, czy warto przyjeżdżać z Chicago do Warszawy… A może boi się, że się wyprowadzę i zabiorę ze sobą całe wyposażenie? Czujesz?
Gdzieś musiałam popełnić błąd. Nie mam się kogo poradzić. Mogłabym się zwierzyć ewentualnie mojej mamie, ale ona niestety nigdy nie akceptowała Jacka i takie rozmowy byłyby tylko wodą na jej młyn. Dlaczego coś takiego mnie spotyka? Jak mam się zachowywać?
Baśka
***
Droga Basiu!
Kiedy czytałam Twój mail, wyrwała mi się kilka razy głośna, babska wersja przekleństwa „kurka wodna”… Brutalna wersja. Tak strasznie chciałoby się napisać zwyczajnie: facet to świnia! Zrób z wosku laleczkę i wbijaj szpilki! Ale się nie da…
Mniejsza z tym. Zastanawiam się usilnie nad tym, o co mnie pytasz. Jak Go odzyskać czy jak z tego wybrnąć? A kochasz go jeszcze?
W Twojej sytuacji – w ogromnym, wybacz emocje, uproszczeniu — jawią mi się tylko dwie możliwości.
Zawalcz o swoje małżeństwo. Zawalcz o swoją godność.
Wariant pierwszy: choć nic nie jest proste i jednoznaczne, w prawdziwej miłości na godność generalnie nie ma miejsca. Nie znam Ciebie ani stopnia skomplikowania Twoich uczuć do Jacka, żadnych dotychczasowych zawiłości Waszego związku. Czy to pierwsza zdrada w Waszej historii? Czemu jest taki okrutny, bezmyślny i nieczuły?
Jeśli jednak kochasz tego faceta i stawiasz na niego – zrób to, co Ci sam podpowiada: walcz! Dopytaj, co i dlaczego się stało. Spróbuj zrozumieć, do jakiego stopnia ważna jest dla niego ta nowa kobieta – czy to chwilowe oczarowanie nią, czy głębokie rozczarowanie Tobą (argumenty!) czy jedno i drugie. Przemyśl to. Postaw swoje warunki (pierwszym z nich powinien być natychmiastowy powrót). Przenieś na niego jakąś część odpowiedzialności za to, co się dzieje, obciąż go emocjonalnymi konsekwencjami, stresami. Wyrwij go z raju! Może pomyślisz, że jestem cyniczna, ale ludzie są w kwestiach uczuć dość prości w obsłudze. Jeśli na czymś im zależy, boją się to utracić i biegną, by to ocalić. To dotyczy Was obojga. Warunek: jesteś w stanie mu wybaczyć i zacząć od nowa. W przeciwnym razie Twoje upokorzenie będzie zwykłą manipulacją i na koniec i tak obróci się przeciwko Tobie.
Wariant drugi: trudno to przyznać, ale może przestałaś go kochać? Dlatego, że tak postąpił? Nie zdziwiłoby mnie to. Lub psuło się coś wcześniej, ale to zlekceważyliście… Oboje? Jedno z Was? A podczas rozłąki takie frustracje eksplodują z siłą atomu. Trudno.
I znów: nie znam twojej sytuacji – czy jesteś uzależniona od męża materialnie? Nie możesz wykonać żadnego asertywnego ruchu? Bo moim zdaniem nie może być tak, że tkwisz w przedziwnym klinczu rodzinno-mieszkaniowym dla tzw. wyższych celów. Uwierz, Twój dobry związek z teściem nie ucierpi, jeśli zadbasz egoistycznie o siebie. Nie zasłaniaj się tym dla poczucia przyzwoitości. Dopóki tworzycie z Jackiem formalny związek, masz swoje prawa. I najtrudniejsze: co powinien zrobić człowiek (płeć nieważna) zraniony, zdradzony, głęboko dotknięty, a nie rozumiejący swojej winy ani przyczyn sytuacji? Co ma zrobić, jeśli przestał kochać i nic nie może na to poradzić? Do czego jest zdolny? To pytanie również dotyczy Was obojga…
Dlatego, Basiu, jeżeli nie widzisz możliwości odbudowania Waszego małżeństwa, powinnaś jak najszybciej zacząć działać, przejąć inicjatywę. Wręcz wyprzedzać Jacka w działaniu o krok! Nie możesz przez kolejne pół roku żyć w zawieszeniu, nie na to opiewała Wasza umowa. Dlaczego, na litość boską, miałabyś czekać, aż mąż osądzi, czy jego nowy związek „dobrze rokuje”?
Decyduj sama. Inaczej się rozsypiesz, pogrążysz w przekonaniu, że zasłużyłaś na to, co Cię spotyka… A masz przecież mnóstwo opcji. Zajmij się konkretami. Uzgodnij z Jackiem kwestię formalności rozwodowych i opieki nad teściem do Jego powrotu. Zażądaj kategorycznie, by objaśnił ojcu swoją sytuację i plany – przecież dla starszej, schorowanej osoby nie jest bez znaczenia fakt, że być może szykuje się rewolucyjna zmiana układu rodzinnego. Pomyśl o swojej przyszłości, zwłaszcza o opcjach mieszkaniowych. Bądź stanowcza. A gdyby zdarzyło się tak, że Twoja stanowczość Jacka zaskoczy, skłoni do opamiętania, zmiany frontu… Cóż, wtedy będziesz się musiała opowiedzieć. Za miłością lub godnością.
Bardzo liczę, że mnie zawiadomisz, co postanowiłaś!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze