Kiedy się rozstać?
MONIKA DOROSZKIEWICZ • dawno temuKłótnie przeplatają się z cichymi dniami, przestaliście razem jadać posiłki, chodzić do kina, a nawet dzielić sypialnię. Wiele mówi się o tym, jak ratować związek, że trzeba ze sobą rozmawiać, wyjechać na wczasy, przywołać dobre wspomnienia. To nie jest takie łatwe, więc najlepiej po pomoc zgłosić się do psychologa, który pomoże uporać się z problemami. Czasami jednak najlepszą decyzją, jaką możemy podjąć, jest rozstanie.
Rozwiązanie konfliktów, podział obowiązków, poradzenie sobie z wypaleniem i nudą w łóżku – nad tymi wszystkimi problemami można pracować. Bo któż z nas nie przeżywa kryzysów. Warto je przezwyciężyć, bo praca nad związkiem często przynosi doskonałe efekty. Zdarza się nawet, że po terapii jest lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej, bo udaje się rozwikłać sprawy, które latami wywoływały nieporozumienia.
Czy zawsze jednak da się naprawić związek? Co jeśli kolejne miesiące kłótni i niezliczone wizyty u psychologa nie powodują, że wspólne życie staje się lepsze? Wręcz przeciwnie, czujemy się tylko coraz bardziej zmęczeni i sfrustrowani. Kiedy więc przerwać wyniszczającą szarpaninę i rozstać się? Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Są jednak sytuacje, które dają wyraźne symptomy, że z tej mąki chleba nie będzie.
Przemoc
Najczęściej pojawia się w związku nie od razu. Nikt bowiem nie bije nikogo na pierwszej randce. W początkowym etapie partnerzy chcą zrobić na sobie dobre wrażenie. Zwykle przemoc (fizyczna, seksualna, psychiczna, ekonomiczna) przychodzi, kiedy w grę wchodzi zaangażowanie, dzieci czy wspólny majątek. A wtedy już nie tak łatwo odejść. Tym bardziej, że za każdym razem agresor tłumaczy się, że go poniosło, że to wszystko przez partnera, a częściej jednak partnerkę, bo sprowokowała. Obiecuje, że to się nie powtórzy, ale obietnicy nie dotrzymuje. I nie ma co myśleć, że jak będę dla niego milsza, to na pewno nie uderzy. Uderzy, bo jak ktoś nie radzi sobie z wyrażaniem emocji, rozładowaniem stresu w inny sposób, to powód zawsze się znajdzie. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że winny jest ten, kto stosuje przemoc. Żeby ta sytuacja się zmieniała, trzeba pomocy psychologa. I tylko kiedy agresywny partner zdecyduje się na psychoterapię, można dać mu szansę. W innym wypadku należy uciekać, gdzie pieprz rośnie.
Uzależnienia
Znanych jest wiele przykładów, kiedy uzależnionemu od alkoholu, narkotyków, hazardu, czy seksu udało się zerwać z nałogiem. Dlatego warto dać partnerowi kredyt zaufania, ale podobnie jak w przypadku przemocy tylko wtedy, kiedy chce się leczyć. Uzależnieni często twierdzą, że nie ma problemu, że panują nad sytuacją, że sami sobie dadzą radę. Tylko nieliczni są w stanie poradzić sobie z nałogiem bez pomocy terapeuty.
Nałogowiec zamieni Twoje życie w prawdziwe piekło. Wszystko bowiem kręci się wokół uzależnienia. Wiąże się to z ciągłym pilnowaniem, żeby był trzeźwy, żeby nie wydawał ostatniej złotówki na hazard, i lękiem, czy dziś dotrzyma obietnicy. Traci się energię do życia, poczucie bezpieczeństwa i czas. Jeśli nie chce iść na terapię, to nie ma po co niszczyć swojego życia, tylko odejść.
Różne dążenia
Uzależnienia i agresja to problemy ciężkiego kalibru, które rujnują życie. Nie zawsze jednak trzeba aż takich wydarzeń, żeby nie realizować się w związku, nie czuć spełnionym i szczęśliwym. Dzieje się tak również wtedy, kiedy partnerzy swoje szczęście postrzegają zupełnie inaczej. Bo jej się marzy gromada dzieci i dom na wsi, a on chce się skupić na karierze zawodowej i wielkomiejskim życiu. To nie znaczy, że ten związek zawsze był zły. Zdarza się bowiem, że z czasem zmieniają się priorytety. Nawet w tej sytuacji niektórzy dochodzą do kompromisu, np. decydują się na dziecko, ale nie koniecznie od razu na całą gromadkę i życie na wsi. Czasami jednak rozbieżne plany na życie są nie do pogodzenia i żadne z partnerów nie będzie w takim związku spełnione.
Zdrada
Zdrada nie zawsze oznacza koniec związku. Statystycznie po soku w bok około połowa par decyduje się na ratowanie małżeństwa. Bywa nawet, że po uporaniu się z kryzysem twierdzą, że jest lepiej niż przed zdradą, bo zmusiło ich to do szczerych rozmów. Praca nad odzyskaniem zaufania i zrozumieniem tego, co tak naprawdę się stało, jest możliwa tylko wtedy, jeśli partner zamknął tamten związek, również emocjonalnie. Na niewiele zda się terapia, jeśli osoba, która zdradziła, wciąż jest zaangażowana w inną relację. Nie ma bowiem wystarczającej motywacji do zmian. Trudno będzie odbudować związek również w sytuacji, kiedy zdradzona storna nie może wybaczyć i zapomnieć tego, co zaszło. Latami sprawdza wierność partnera, wypomina mu jego czyn.
Zawsze było źle
Niektórym wydaje się, że chociaż od początku wiele rzeczy nie grało, to z czasem uda się dogadać, dotrzeć. W efekcie całymi latami można tkwić w relacji, która nie daje satysfakcji. Ludzie decydują się na związek nie zawsze z miłości, ale też aby nie czuć się samotnymi, bo chcą już mieć dzieci, bo imponuje im pozycja zawodowa i społeczna drugiej osoby. Kiedy kryzys się pogłębia, nie ma tak naprawdę czego ratować, bo przecież nigdy nie było między nimi uczuć, ciepła, szczerej bliskości. W takiej sytuacji lepiej się rozstać i na przyszłość zastanowić, dlaczego decyduję się na bycie z kimś, czym się kieruję, dlaczego się nie udało. O pomoc na odpowiedź na te pytania można poprosić psychologa.
Niedopasowanie seksualne
Życie intymne to bardzo ważna sfera związku. Kiedy nie ma w nim bliskości, intymności i seksu, bo partnerzy mają zupełnie inne potrzeby, to jedna ze storn zawsze będzie niespełniona, niezadowolona i sfrustrowana. Dzieje się tak, gdy w grę wchodzi inna orientacja seksualna partnera, albo brak potrzeby seksu. Taki związek może się udać, tylko wtedy, kiedy obie strony są w stanie zrezygnować z seksu. W innym wypadku nikt nie ma prawa wymagać od partnera życia w celibacie. Często z wiekiem potencja jednego z partnerów słabnie. Wtedy warto wybrać się do seksuologa, na rynku istnieje wiele środków, które mogą przywrócić apetyt na seks. Jeśli jednak od początku w życiu intymnym parterów nie gra, to zazwyczaj z czasem, kiedy zauroczenie słabnie, jest już tylko gorzej.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze