Zanim zrozumiałam jak ważna jest ochrona przeciwsłoneczna, zdążyłam nabawić się przebarwień na buzi. Owszem, da się je na co dzień zamaskować makijażem, a pod okiem dermatologa, lekko wybielić odpowiednimi preparatami. Kiedy jednak widzę jak trudna i mozolna to walka - tym bardziej stawiam dziś na kremy z wysokimi filtrami. O ile wybór takowego do ochrony twarzy nie stanowi problemu, to już znaleźć specyfik do pielęgnacji skóry wokół oczu z filtrem wyższym niż SPF 5 jest trudniej. Tym bardziej ucieszyłam się, kiedy moja ulubiona kosmetyczna firma wypuściła na rynek nową serię Skin Balance (przeznaczoną dla kobiet po 30 roku życia - a więc idealnie trafiającą w mój wiek), a w niej znalazłam krem pod oczy z faktorem SPF 15.
Krem zawiera składniki (pod nazwą homeostatine), które według zapewnień producenta, równoważą proces syntezy i rozkładu w skórze, stymulują produkcję kolagenu, jak również hamują procesy jego degradacji. O ulelastycznienie, nawilżenie i wygładzenie zadbają aquatic i hialuronian sodu. Wosk z oliwek odżywi delikatny naskórek, a olej z babassu zadba o delikatne natłuszczenie.
Krem ukryty jest w bardzo wygodnej, smukłej 15 ml tubce, z wąskim ujściem. Aplikacja jest prosta i higieniczna. Konsystencja nie jest ani zbyt rzadka, ani zbyt gęsta. Krem jest (choć to zabrzmi śmiesznie) jędrny w dotyku. Aplikacja wokół oczu nie nastręcza żadnych trudności - bez niepotrzebnego rozciągania delikatnego naskórka nałożymy go szybko i łatwo.
Efekty? Natychmiast otrzymujemy rozświetlone spojrzenie. Oko "otwiera się", a spojrzenie nabiera blasku. Nie bez powodu krem nazwano "rozpromieniającym". Ten efekt daje zawarta w kremie mika, ale nie jest to absolutnie blask sylwestrowego brokatu, bez obaw. Rozświetlające drobinki są na tyle drobne, że dają subtelny i naturalny efekt rozjaśnienia spojrzenia, a nie błysk bożonarodzeniowej choinki. Dodatkowo niewielkie zasinienia, jakie mam pod oczami również stają się rozjaśnione (nie na, tyle, że znikają w magiczny sposób, ale nie rzucają się już tak bardzo w oczy). Tyle efektów natychmiastowych.
Krem używany systematycznie daje dobrze nawilżoną i rzeczywiście lekko natłuszczoną skórę wokół oczu (nie utrudniając jednak wykonania makijażu). Wchłania się prawie natychmiast, nie pozostawiając tłustej warstwy, ale pod palcami można wyczuć delikatną ochronną powłoczkę.
Zmarszczek jeszcze nie posiadam, jedynie jakieś niewielkie, ledwo zarysowane linie mimiczne wokół oczu, które uwidaczniają się podczas śmiechu. Podczas używania tego kremu jak na razie nie dorobiłam się żadnych nowych, widocznych kresek (a bynajmniej śmieję się tak samo beztrosko i od serca), więc obiecywany efekt młodego wyglądu skóry nie jest chyba w tym przypadku pustym sloganem. Co do działania filtrów, pozostaje mi wierzyć, że działają. Nowych przebarwień wokół oczu nie zauważyłam, a te, które mam, nie pogłębiły się.
Czyżby więc krem-ideał? Niestety, nie do końca. Kem posiada jedną wadę - użyty na noc, powoduje niewielkie poranne obrzęki powiek i uczucie "piasku" pod nimi. Na opakowaniu nie ma informacji czy to krem na dzień czy też na noc. Zawartość rozświetlającej miki i w miarę wysoki filtr, sugerują, że jest to krem dzienny i w tym przypadku spisuje się wyśmienicie. Oczywiście możemy się zaopatrzyć w inny krem, przeznaczony do użytku wieczornego, i mamy do tego całkowite prawo, tyle, że wyjeżdżając ja nie mam w zwyczaju taszczyć ze sobą (zwłaszcza na własnych plecach) niezliczonych ilości tubek (nawet, kiedy mają tylko 15 ml pojemności). Za poranne opuchnięcia muszę odjąć punkt.
Poza tym krem według mnie na wysokim poziomie i polecam go jak najbardziej.
Producent | Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy pod oczy |
Przybliżona cena | 15.00 PLN |