O tak, jest drogi.... I tak naprawdę, nawet biorąc pod uwagę jego właściwości i jakość, nie kupiłabym go nigdy sama dla siebie, bo za 1/3 ceny można kupić wręcz luksusowy preparat do mycia. Słowem - nie uznaję takich cen, jeśli chodzi o umycie ciała pachnącym specyfikiem. Jednakże, był to prezent z okazji 3 rocznicy ślubu i kosmetyk ten dostałam wraz z dwoma innymi tej samej firmy i serii (Body Art) - peelingiem cukrowym z olejem mineralnym i kremem do pielęgnacji biustu.

Specyfik ma przepiękny zapach, który utrzymuje się po kąpieli całą noc aż do rana i mąż określa go jako "upajający i bardzo sexy" (mnie również straszliwie się podoba). Róża (dominująca), białe piżmo, konwalia, wanilia - w sumie skład dobrej wody toaletowej. Konsystencja lekkiego musu ułatwia aplikację - ręką bezpośrednio na skórę i to jest najlepszy sposób (na gąbce pieni się nieźle, zależy to jednak od struktury gąbki - na mojej, peelingującej, nie sprawdza się w ogóle). Można go dodać do kąpieli, ale według mnie to czyste marnotrawstwo - na pełną wannę trzebaby dać z pół pudełka.

Pudełko z nieporęczną zakrętka to dość nietrafiony sposób opakowania - trzeba sięgać mokrą ręką do środka, a jak do środka dostanie się woda to po zawodach. Pojemność to 200 ml - w sumie okazuje się wydajne, ale i tak... aż żal go używać często (ze względu na cenę).

Znakomite właściwości myjące, nawilżające i perfumujące właściwie rekompensują wszystko. A pudełko po opróżnieniu i umyciu przyda mi się na przechowywanie kulek do kąpieli lub resztek pasty cukrowej do depilacji.

Szkoda takiego zapachu na kąpiel i rurę ściekową, szkoda, że nie jest to balsam do ciała. Uwielbiam róże i chętnie kupiłabym też dezodorant lub wodę toaletową o takim zapachu.

Można sobie zażyczyć jako prezent. Samemu, powiem szczerze, trochę żal pieniędzy (cena dobrego kremu z apteki) i wtedy cała przyjemność z kąpieli utonie w wyrzutach sumienia....

Nikt jeszcze nie ocenił tego produktu.

Oceń produkt Dodałeś już ocenę