Jestem zwolenniczką bardzo widocznego i wyrazistego makijażu rzęs. Poprzedni tusz nie zadowolił mnie do końca, ponieważ najlepsze efekty dawał przy jednej warstwie, nadawał się więc raczej do makijażu dziennego. Postanowiłam spróbować Volume Shocking. Słyszałam jednak koszmarne historie o jego grzebyczku, dlatego wybrałam jego nową wersję z 2 szczoteczkami - Exact Brush.
Opakowanie jest płaskie, w kolorze złotym, o bardzo nowoczesnym i ciekawym kształcie. Niestety, grube i wyjątkowo krótkie uchwyty szczoteczek nie ułatwiają malowania. Pojemność to 2 x 6 ml. Zapach, jak na tusz, jest całkiem przyjemny. Konsystencja bazy jest ok, ale w tuszu mogą się robić grudki. Nie rozmazuje się, ale trochę się osypuje. Zmywa się dobrze, jeżeli wcześniej zmoczymy oczy wodą.
Działanie? To zależy od rzęs. Na moich dość długich, gęstych rzęsach efekt jest super. Rzęsy są tak długie, że dotykają brwi, a po dodatkowym rozczesaniu bardzo gęste. Malowanie jednak zajmuje trochę czasu.
Myślę, że kupię ten tusz ponownie, mimo że bardzo lubię eksperymentować.