Midnight Poison to ostatni, tegoroczny zapach z serii słynnych trucizn Diora. Wypuszczony ponad dwadzieścia lat po Poison, został zainspirowany klasyczna bajką o Kopciuszku, która tu, w wykonaniu francuskiej aktorki Evy Green, zyskała nowy wymiar. Podobnie jak jego poprzednicy, zapach wyzwolił we mnie skrajne emocje. Z jedną różnicą - poprzednie trucizny albo kochałam albo nienawidziłam od pierwszego wejrzenia. Z Midnight Poison sprawa ma się zupełnie inaczej, do dziś nie mam w pełni wyrobionego zdania na jego temat.
Generalnie zapachy Diora trudno zaszufladkować. Midnight Poison również wymyka się klasyfikacji. Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tym zapachem wydał mi się duszący i zbyt mocny. Za drugim razem zachwycił. Potem znów odrzucił. Do perfum zraża początkowo fakt, że po spryskaniu pachną nieco „medycznie”, niektórym ze znajomych w początkowej fazie nasuwały się skojarzenia z gabinetem lekarskim. Kiedy mija jednak to pierwsze nieciekawe wrażenie, zapach staje się bardziej miękki, kobiecy i seksowny, wyraźniej dają o sobie znać nuty owocowe, warto więc dać zapachowi kilka minut na rozwinięcie.
Midnight jest zdecydowanie trucizną najłatwiejszą do przełknięcia ze wszystkich, choć zapach pozostaje mocny, ze wszystkich okazuje się najmniej zdecydowanym oraz rozpoznawalnym, co dla mnie stanowi niemałą wadę. Choć sam w sobie jest piękny i tajemniczy, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że czegoś mu brakuje.
Powinien usatysfakcjonować zwolenniczki perfum z pazurem, które jednak nie lubią wybierać zapachów zbyt ryzykownych.
Nuty zapachowe:
- głowy: bergamotka, pomarańcza,
- serca: róża,
- bazy: ambra, paczula.
Producent | Christian Dior |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 190.00 PLN |