"Życie za życie", reż. Alan Parker
TASZQ • dawno temuZ wyjątkiem kilku znakomitych i poruszających scen, w których poznajemy wnętrze Gale’a i Constance, Życie za życie nie oferuje tak naprawdę nic szczególnego. Drastyczne sceny i powtarzane do znudzenia filmowe clichés z pewnością bowiem nie stanowią o artystycznej wartości filmu. Największą porażką Parkera wydaje mi się jednak mało przekonujący w kontekście poważnej argumentacji zabieg wokół głównego tematu filmu, czyli kary śmierci. Przesłanie filmu nie jest tak mocne, jakby zapewne życzył sobie tego reżyser i jawi się raczej jako filmowa igraszka, niż istotny argument w dyskusji nad karą śmierci.
Życie za życie, najnowszy film Alana Parkera (reżysera Midnight Express i Ptaśka), to historia Davida Gale’a (Kevin Spacey), uniwersyteckiego profesora filozofii skazanego na karę śmierci za domniemany gwałt i zabójstwo swojej przyjaciółki, Constance Harraway (Laura Linney). Cztery dni przed egzekucją, David Gale wzywa do więzienia młodą dziennikarkę (Kate Winslet), specjalistkę od tzw. „trudnych tematów”, znaną z dyskrecji i nieprzekupności. Prosi ją, by zrobiła reportaż o wydarzeniach, które doprowadziły go do celi śmierci. Opuszczony przez rodzinę i przyjaciół, przekreślony w kręgach uniwersyteckich i naukowych, Gale nie liczy właściwie na ułaskawienie, pragnie przede wszystkim oczyścić swe imię w oczach kilkuletniego syna. Wszystkie dowody wskazują na to, że wybitny naukowiec, ceniony za swą niezwykłą inteligencję i erudycję, jest winny popełnionych zbrodni. Paradoks polega jednak na tym, że Gale — gorący zwolennik zniesienia kary śmierci — przez długie lata działał, wraz ze swą przyszłą ofiarą, w ruchu abolicjonistów…
Film łączy harmonijnie dwa wątki: opowieść o Gale’u i jego upadku oraz aktualne życie Bitsey Bloom, dziennikarki badającej sprawę. Reżyser zestawił w filmie także różnorodne tonacje: oglądając Życie za życie, odnajdziemy w nim elementy klasycznego thrillera, dramatu społecznego, kina wojującej ideologii oraz ważkiej refleksji egzystencjalnej. Mimo iż nieźle skonstruowany i trzymający w napięciu, film nie jest niestety wolny od schematów i drażniących płycizn. Być może byłoby lepiej, gdyby autor obrazu zdecydował się na jedną z proponowanych przez siebie poetyk, zamiast łączyć w całość niekoniecznie pasujące do siebie elementy.
Najbardziej interesująca i wartościowa w filmie jest gra Kevina Spaceya, który po raz kolejny daje dowód wielkiego kunsztu aktorskiego i swej niezwykłej umiejętności prowadzenia widza w głąb psychiki, w bogaty i niepokojący świat emocji odtwarzanych przez niego postaci. Towarzyszy mu wspaniała Laura Linney, której gra pełna jest melancholijnego i poruszającego smutku. Obojgu aktorom udaje się oddać głębokie i prawdziwe emocje ludzi zmagających się ze swym losem i własną słabością. Dobrze poradziła sobie z rolą również Kate Winslet, kreując postać młodej, dynamicznej dziennikarki, której świadomość przechodzi poważną metamorfozę, dojrzewając w bliskości śmierci.
Z wyjątkiem kilku znakomitych i poruszających scen, w których poznajemy wnętrze Gale’a i Constance, Życie za życie nie oferuje tak naprawdę nic szczególnego. Drastyczne sceny i powtarzane do znudzenia filmowe clichés z pewnością bowiem nie stanowią o artystycznej wartości filmu. Największą porażką Parkera wydaje mi się jednak mało przekonujący w kontekście poważnej argumentacji zabieg wokół głównego tematu filmu, czyli kary śmierci. Przesłanie filmu nie jest tak mocne, jakby zapewne życzył sobie tego reżyser i jawi się raczej jako filmowa igraszka, niż istotny argument w dyskusji nad karą śmierci.
Polecam miłośnikom mocnych wrażeń, skomplikowanych intryg i nieoczekiwanych rozwiązań.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze