Od pewnego czasu, tuż obok różu, moim makijażowym „must have” stał się również bronzer. Niestety, szybko przekonałam się, że bardzo trudno jest znaleźć taki, którego użycie nie będzie gwarantowało pojawienia się na policzkach pomarańczowych plam rodem z plantacji marchewek bądź opalenizny dedykowanej długim godzinom spędzonym w solarium. Zdecydowanie nie o taki efekt mi chodziło. I kiedy już niemal całkowicie zrezygnowałam z polowań na bronzer idealny, zupełnie przypadkiem właśnie taki trafił w moje ręce w postaci pudru mozaikowego Terracotta Guerlain.
Kosmetyk dostępny jest w dwóch wariantach: dla jasnolicych blondynek, który to wariant ja, mimo iż w tym momencie jestem brunetką, posiadam, jak również w wersji dla brunetek, która jak się domyślam, jest nieco mocniejsza w kolorze.
Na pudrową mozaikę składa się 5 kolorów – od różnych odcieni brązu, również z brokatem, po róż. Wymieszane pędzlem pomagają modelować twarz, w zależności od ilości nałożonego kosmetyku dając albo bardzo delikatny, albo bardziej wieczorowy efekt. Generalnie buzia omieciona pudrem wygląda na ładnie ożywioną, wypoczętą, słowem - młodszą.
Puder jest trwały, nie znika ze skóry. Po 12 godzinach wciąż wygląda jakby dopiero co został na nią nałożony.
Wadą Terracotty jest to, że zużywa się bardzo nierównomiernie – plamki brokatowe znikają najszybciej, co sprawia, że z upływem czasu efekt uzyskiwany tym pudrem może się nieco zmieniać. Niemniej wciąż jest bardzo interesujący.
Opakowanie, jak to u Guerlain’a bardzo eleganckie - ciężka, nieco staroświecka, „bursztynowa” pudernica z lusterkiem, zamykana na zatrzask.
Cena, również jak u Guerlain’a, oscyluje w okolicach 170 zł za 10 g produktu, ale i tak bardzo polecam, za taką jakość warto zapłacić.
Producent | Guerlain |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Pudry brązujące |
Przybliżona cena | 169.00 PLN |