Jakiś miesiąc temu zauważyłam na półce w drogerii saszetki z maseczka do włosów Dermaglin (około 6 zł za saszetkę). Po przeczytaniu obietnic producenta, że maseczka zawiera bogactwo bezcennych minerałów dla zdrowia skóry głowy, działa regenerująco i odżywczo na cebulki włosowe, głęboko oczyszcza skórę, niezdrową mikroflorę, toksyny, przeciwdziała stanom zapalnym skóry głowy. A także, że zawarta w maseczce proteina jedwabiu „włos w płynie” doskonale uzupełnia niedobór naturalnych składników budujących strukturę włosa, zapewnia efekt głębokiego nawilżania, jedwabisty połysk i zdrowy wygląd włosów - postanowiłam wypróbować to "cudo".
Maseczkę należy stosować dwa razy w tygodniu przez miesiąc żeby zobaczyć efekty (tak można przeczytać na ulotce). Kupiłam więc zapas na miesiąc. Po otworzeniu saszetki doznałam szoku - w środku jest odrobina zielonego błota. Po nałożeniu na skórę głowy należy odczekać 30 minut, aż zrobi się z niego skorupa a następnie dokładnie spłukać.
I tak przez miesiąc. Dużo roboty a efekt nijaki. Po miesiącu mogę tylko stwierdzić, że moje włosy faktycznie mniej się przetłuszczają, bo zrobiły się suche jak wiór i sterczą we wszystkie strony. Co więcej, nie chcą się układać i straciły swój blask, są gorsze niż przed kuracją. Moim zdaniem to 48 zł wyrzucone w błoto.
Nie kupujcie tego produktu.
Producent | Dermaglin |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: do spłukiwania |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |