Ten tusz do rzęs pojawił się na rynku już jakiś czas temu, jednak dopiero niedawno miałam okazję go wypróbować. Tusz zamknięty jest w czarnym opakowaniu, które posiada obrotową końcówkę w kolorze fioletowym, która pozwala ustawiać trzy poziomy grubości (podkreślone, grube, super-grube) rzęs: "jednym ruchem od niewinnych do zabójczych rzęs".
Nie widziałam i nadal nie widzę większej różnicy w grubości rzęs umalowanych na pierwszym czy trzecim stopniu. Na szczoteczkę nabiera się po prostu albo mniej albo więcej tuszu. Natomiast zabójczy efekt zauważyłam prawie natychmiast. Umalowałam się rano i po dotarciu do pracy obejrzałam się w lusterku. Tusz osypuje się niemożliwie, mimo że jest nowy. Pod oczami miałam czarne smużki, jak miś panda. Nie wiem czy o taką "zabójczość" spojrzenia chodziło producentowi. Użyłam go kilka razy, zanim nie kupiłam solidniejszego kosmetyku. Za każdym razem musiałam usuwać patyczkiem kosmetycznym tusz spod oczu przynajmniej dwa razy w ciągu dnia. Być może to dlatego, że mam długie rzęsy. Na plus można zaliczyć jedynie zapach, który nie jest drażniący.
Tego tuszu nie polecam.