Na fali popularności serialu komuś przyszło do głowy, by stworzyć linię perfum “Sex in the City” (oryginalne brzmienie tytułu to „Sex And The City”). Opinie na temat zapachów były bardzo pozytywne, więc postanowiłam zaopatrzyć się w podstawową trójkę: Lust, Love i Kiss. Niestety zrobiłam to hurtem i w ciemno, więc jak łatwo się domyślić - szybko przyszło rozczarowanie, choć w dziedzinie zapachów jestem bardzo tolerancyjna.
Wariant Lust powstał w 2006 roku a inspiracją dla jego wykreowania była jedna z bohaterek serialu – Samantha. Zapach jest kwiatowo-owocowy z nutami brzoskwini, konwalii, frezji, jaśminu, tuberozy, ylang-ylang, piżma i drzewa sandałowego. Niestety nie ma w nim ani trochę oryginalności – znam kilka markowych zapachów, które są podobne, o ile nie identyczne – nudne i oklepane. Poza tym trwałość zapachu na skórze pozostawia wiele do życzenia, mimo że w pierwszej chwili zabija intensywnością.
Flakon – z daleka ciekawy, z bliska obciachowy i wykonany bardzo „niskobudżetowo”. Jedyna dostępna pojemność to 100 ml.
Jeżeli to ma być symbol kultowego serialu sławiącego modę i styl – to ja jestem załamana. Całokształt ociera się o podróbkę – taką w chińskim stylu – czegoś, co nie istnieje!
Producent | Sex in the City |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 79.00 PLN |