O ile kosmetykom marki Marion raczej nie można nic zarzucić, to ten balsam woła o pomstę do nieba. Producent informuje, że kosmetyk zapobiega wysuszeniu skóry, wygładza ją, uelastycznia a złote drobinki ją rozświetlają i podkreślają jej naturalny kolor. Zawiera masło shea, witaminę E i prowitaminę B5.
Tymczasem balsam jest bardzo gęsty i potwornie tłusty. Wchłania się całą wieczność, więc po aplikacji nie można się natychmiast ubrać. Gdy skóra jeszcze jest wilgotna i lepka, widać złote drobinki (niezbyt duże i nachalne), ale później... znikają (czyżby wchłaniały się razem z balsamem?). Efekt końcowy wcale nie przekłada się na nawilżenie skóry, w dodatku po kilku dniach stosowania na ramionach zauważyłam zapchane pory – to przesądziło o losie kosmetyku.
W zapachu, obok nuty typowej dla masła shea, wyczuwam też coś samoopalaczowego, mimo że właściwości brązujących ten kosmetyk nie posiada.
Balsam umieszczono w twardej butelce (150 ml) z klapką, z której od samego początku prawie nie można go wydobyć.
Oczywiście – nie polecam!
Skład: aqua, butyrospermum parkii, caprylic/capric triglyceride, cetyl palmitate, isopropyl myristate propylene glycol, cetearyl alcohol (and) ceteareth-20 prunus amygdalus dulcis oil, peg-6-caprylic/capric glycerides, cyclopentasiloxane (and) dimethiconol, tocopheryl acetate, allantoin, panthenol, parfum, carbomer, acrylates/c10-30 alkyl acrylate crosspolymer, phenoxyethanol, methylparaben, butylparaben, ethylparaben, propylparaben, isobutylparaben, calcium aluminium brosilicate (and) CI 77891 (and) silica (and) tin oxide, hexyl cinnamal, limonene, triethanolamine, citric acid
Producent | Marion |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Preparaty nabłyszczające i rozświetlające |
Przybliżona cena | 8.00 PLN |