Zawsze wydawało mi się, że balsamy o rzadszej konsystencji powinny być lżejsze i wchłaniać się szybciej. Ten kosmetyk natomiast przypomina mi olejek w formie balsamu – jest niby rzadki i lekki, ale wystarczy dosłownie odrobina, a na skórze pojawia się szczelnie otulająca, woskowo-tłusta warstewka. Nawet jeżeli pozornie balsam się już wchłonie, to jeszcze bardzo długo czuć pod palcami, że coś jest na skórze – strasznie tego nie lubię, ale w przypadku bardzo suchej skóry to świetne zabezpieczenie przed uciekaniem wody z naskórka. Trzeba też przyznać, że faktycznie taka warstwa koi podrażnioną skórę i pomaga jej wrócić do „normy” np. po goleniu, ale już kompletnie nie sprawdza się na obszarach ze skłonnością do wyprysków.

Balsam mieści się w stabilnej butelce (250 ml), zwężającej się ku górze i z wygodną klapką. W zamierzeniu producenta kosmetyk chyba miał być bezzapachowy, ale jednak czuć taka nijaką, kosmetyczną woń. W składzie zawiera wyciąg z aloesu, d-panthenol i witaminy A oraz E. Jednak nie oszukujmy się, nie jest w 100% naturalny jak głosi tylna etykieta – zawiera m.in.. parabeny, olej mineralny (pochodna ropy naftowej) i ma bardzo długi termin przydatności.

Nie jestem przeciwnikiem kosmetyków „chemicznych”, ale lubię, kiedy producent jest szczery. Balsam po kilku użęciach poszedł w odstawkę i raczej do niego nie wrócę.

Skład: water, ethylhexyl stearate, glycerin, paraffinum liquidum (mineral oil), caprylic / capric triglyceride, butyrospermum parkii (shea butter), ceteareth-18, ceteryl alcohol, glyceryl stearate, potassium cetyl phosphate, persea gratissima (avocado) oil, glyceyl stearate SE, aloe barbadensis leaf juice powder, dimethicone, panthenol, tocopherol acetate, retinyl palmitate, tocopherol, ammonium acryloyldimethyltaurate/VP copolymer, disodium EDTA, citric acid, phenoxyethanol, methylparaben, ethylparaben, propylparaben, butylparaben, isobutylparaben, dmdm hydantoin, parfum

Nikt jeszcze nie ocenił tego produktu.

Oceń produkt Dodałeś już ocenę