Ostatnio miejscem ciekawych i oryginalnych zakupów kosmetycznych stały się dla mnie sklepy sieci Rossmann. Jakiś czas temu, przechadzając się po jednym z nich, mój wzrok przyciągnęły piękne, kolorowe stojaczki, a na nich zestawy z kosmetykami do makijażu dla dzieci. Produkty, a zarazem sytuacja – nieco kuriozalne, poczułam jakby to przywędrowało do nas z zupełnie innej bajki, bo z moich własnych doświadczeń i obserwacji wynika, że w naszej kulturze makijaż dziecięcy jest raczej potępiany i kiepsko się kojarzy. Temat dość kontrowersyjny, lecz to raczej nie miejsce na jego roztrząsanie.
Wśród bardzo kolorowych lakierów, błyszczących pudełeczek z trudną do odgadnięcia zawartością, wybrałam sobie coś, co wizualnie spodobało mi się najbardziej. Była to malutka buteleczka z trójbarwną zawartością, bardziej przypominała breloczek do kluczy niż kosmetyk. Była śliczna, jedna jedyna i stwierdziłam, że musi być moja. W końcu nie tylko dzieci lubią cukierkowe dodatki – producenci, nie tylko kosmetyków, niestety o tym zapominają!
W domu okazało się, że to, co wybrałam jest błyszczykiem do ust. Cóż, nawet przez myśl mi nie przeszła możliwość zastosowania zestawienia zieleń – biel – pomarańcz do ust. Pocieszyłam się, że kilkukolorowe błyszczyki mieszają się i zmieniają kolor. I faktycznie, ostateczna barwa to coś przypominającego „zielony groszek” – brzmi strasznie, ale na ustach prezentuje się całkiem, całkiem – dość blado, ale zawsze to jakaś ciekawa odmiana.
Konsystencja błyszczyku jest dość gęsta i lekko tłusta, ale dzięki temu nadspodziewanie długo trzyma się na ustach. Nadzwyczajnego połysku ani koloru raczej nie nadaje, ale za to przyjemnie nawilża i chroni przed zimnem, czy wiatrem. Zapachu ani smaku nie ma, co w moich oczach zasługuje na duży plus. Minus z kolei za rozprowadzanie – bez lusterka nawet nie ma co liczyć na to, że uda nam się zrobić to równomiernie. Nie jest to wina aplikatora – gąbeczki, która jest dobrze zrobiona, tylko raczej bardzo gęstej konsystencji, dlatego wskazany jest umiar w stosowaniu. Ogólnie jego jakoś porównywalna jest do kosmetyków 10 razy droższych. Jedyna rzecz, która mnie bardzo nurtuje to, czy dostępne są także inne kolory...?
Nie spodziewajcie się po nim cudów, bo to w końcu tylko „zabawka”, ale nawet, jeżeli miałby służyć jedynie jako fikuśny breloczek do kluczy, to warto zapłacić za niego te niespełna 4zł, bo za tak banalną cenę nie znajdziecie ani lepszego błyszczyka, ani ciekawszego breloczka.
Producent | Markwins |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 4.00 PLN |