Eksperymenty to moja specjalność - ostatnio w dziedzinie farbowania włosów. Moje włosy są bardzo gęste, strasznie trudne do ułożenia, dlatego nie są im straszne wpadki z kiepskimi farbami, a ewentualne lekkie przerzedzenie, czy połamane końcówki – paradoksalnie poprawiają wygląd całości. Dlatego bez wahania sięgnęłam po tą farbę, która u osób regularnie farbujących włosy mogłaby wywołać dreszcz niepokoju, gdyż jej opakowanie nie grzeszy ani urodą, ani profesjonalizmem. Ale jak zwykle – pozory mylą.
Pudełko jest nieciekawe i nie zachęca do zakupu. Modelki nie są zbyt urodziwe. Brakuje zdjęcia kosmyka włosów przydatnego przy doborze koloru. Sam kolor wychodzi nieco inaczej niż ten na głowie pani z pudełka, ale to podobno normalne. Zatem przy wyborze, o ile paleta próbek nie jest dostępna, najlepiej kierować się samą nazwą koloru.
Farby używa się nadspodziewanie wygodnie. Zawartość tuby z kremem koloryzującym należy wcisnąć do buteleczki z utleniaczem, wyposażonej w aplikator. Mocno wstrząsnąć w celu wymieszania. Jest to strasznie mozolne, gdyż wszystkie składniki są bardzo gęste. Gęsty także wychodzi krem i dość trudno wydobyć go z aplikatora. Kiedy to się już uda – nakładanie jest bardzo łatwe i przyjemne, nic nie spływa. Dzięki prostemu trickowi, zalecanemu przez producenta i polegającemu na zwilżeniu włosów przed farbowaniem, krem rozprowadza się jeszcze łatwiej i bardziej równomiernie.
Warto podkreślić, że farba prawie wcale nie śmierdzi. Nawet wisząc głową w dół nad wanną z oczu nie lecą łzy – a to jest moja zmora podczas farbowania, nawet drogimi farbami.
Przez pierwsze 10 minut lekko piecze w skórę głowy, później to uczucie ustępuje. Trzymając farbę krócej niż zalecane 30 – 40 minut można uzyskać jedynie rozświetlenie w wybranym kolorze. Krem łatwo i szybko spłukuje się z włosów. W pierwszej chwili można odnieść wrażenie lekko przesuszonych włosów, ale mija to po użyciu odżywki.
Dołączona odżywka-balsam Bellavita jest również warta uwagi. Zapakowana jest w 10ml saszetkę. Zawiera witaminę PP, E i prowitaminę B5. Na początku brzydko pachnie estragonem, po spłukaniu jej, włosy nabierają przyjemnej, cedrowej woni.
Na koniec - włosy nie są zniszczone a kolor wychodzi bardzo ładny, półtransparentny. Nie kryje mocno, ale dzięki temu efekt farbowania jest naturalny. Swobodnie dorównuje farbom z wyższych półek. Jego trwałość to kwestia indywidualna, zależy od kondycji włosa, stosowanych kosmetyków pielęgnacyjnych itd.
Generalnie jestem bardzo zadowolona i gorąco polecam!