Zimowe porządki na mojej kosmetycznej półce zaczęłam od wymiany wielu zalegających tam specyfików na tzw. kosmetyki ekologiczne. Dość już miałam sytuacji, kiedy moja skóra reagowała łuszczeniem się nawet na krem nawilżający, który w cieplejszej części roku działał świetnie. A zapewne wszystko to przez nadmiar chemii.

Seria algowa, po którą sięgnęłam w pierwszej kolejności poniekąd rozwiązała mój problem. Kierowana jest do pań w przedziale wiekowym 20 – 35 lat, co idealnie odpowiada temu, co mówią moje dokumenty i mojemu stanowi ducha. Więc w czym rzecz?

Krem ma bardzo „zbitą” konsystencję i bez wcześniejszego przetarcia skóry tonikiem aplikacja jest nieco utrudniona. Spory problem mogą mieć panie o bardzo suchej skórze, ale rzekłabym, że krem jest właśnie dla nich stworzony. Kiedy już poradzimy sobie z aplikacją nawet bardzo przesuszone miejsca szybko odzyskują właściwy poziom nawilżenia a zaczerwienienia, szczególnie te spowodowane zimowymi wahaniami temperatur – szybko znikają. To czyni go idealnym właśnie na tą porę roku. Ponad to sprzyja zachowani właściwego poziomu nawilżenia i odżywia.

Po wmasowaniu kremu w skórę, na powierzchni skóry pozostaje delikatna, ochronna warstewka skutecznie chroniąca przed zimnem – zadowoli to zapewne posiadaczki cer wrażliwych i naczynkowych. Nie stoi to też na przeszkodzie dla położenia makijażu – podkład rozprowadza się gładko, jego trwałość jest identyczna jak w przypadku lżejszych kremów a skóra nie przetłuszcza się szybciej niż zwykle. Niestety brakuje w nim filtrów UV.

Ciekawostkę stanowi zawartość substancji aktywnych: wyciągów z alg, wyciągów z liści drzewa oliwnego, oleju z oliwek, masła kakaowego, roślinnej witaminy E i gliceryny roślinnej.

Pachnie bardzo przyjemnie, tak wiosennie.

Słoiczek mieści w sobie 50ml.

Dla wszystkich będzie idealny na zimę, a do całorocznego stosowania szczególnie polecam go do cer suchych, wrażliwych, naczynkowych i wymagających.

5.00

Ocena na postawie 1 opinii Zobacz opinie

Oceń produkt Dodałeś już ocenę