Bezsprzecznie wszystkie lakiery niszczą paznokcie i mocno zwalniają ich wzrost. Przekonała się o tym każda z nas malując paznokcie przez dłuższy czas i nie dając im chwili „spokoju” na regenerację – stają się wtedy słabe i kruche. Zawsze jednak skutki ubocznie można nieco zminimalizować sięgając po lakier droższy, ale o głębiej przemyślanym składzie. Dłuższy czas ograniczałam malowanie paznokci do minimum, właśnie ze względu na ich kiepską kondycję, ale życie bez kolorów (także na paznokciach) jest okropnie nudne, dlatego też postanowiłam się przełamać sięgając po lakier łączący w sobie cechy głębokiej koloryzacji i pielęgnacji – a znalazłam go w ofercie firmy Biomaris.
Mimo swojej niejako leczniczej formuły, lakierowi temu daleko do aptecznego ascetyzmu. Już w pierwszym kontakcie uderza jego bardzo elegancka buteleczka z oryginalną, metalową zakrętką. Świetnie wygląda, bardzo dobrze leży w dłoni. Pędzelek jest średnio gęsty i średnio długi – zoptymalizowany do spełniania naszych zróżnicowanych wyobrażeń o kosmetyku idealnym. Jest równo przycięty – to i bardzo dobra konsystencja sprawia, że podczas malowania mamy raczej nikłe szanse na spowodowanie smug.
Jedna warstwa daje bardzo delikatny efekt, natomiast dwie w pełni nasycają paznokieć kolorem. W obu przypadkach lakier schnie bardzo szybko i w obu przypadkach uzyskujemy piękny, lustrzany połysk połączony z efektem wygładzenia.
Zaskakująco skutecznie, do tego bez użycia lakierów bazowych, utwardza paznokieć i trzyma się na nim wyjątkowo długo. Jest zupełnie niewrażliwy na wodę, chemię domową czy uderzenia. Zmywam go dopiero, kiedy kolor znudzi mi się, ale bez najmniejszych uszkodzeń wytrzymuje spokojnie do 5 dni. Dzięki zawartości ekstraktu z alg morskich, oprócz ochrony, gwarantuje nam odżywianie, utrzymanie właściwego nawilżenia płytki paznokcia i zachowanie elastyczności. Nawet jego zapach nie jest tak mocno uciążliwy – prawdopodobnie dlatego, iż nie zawiera formaldehydu.
Pomyślicie, że tak dobry lakier musi mieć choć jedną wadę i może jakiś haczyk znajdzie się w palecie kolorystycznej. Nic podobnego – kolory są przepiękne. Chcąc wybrać jeden z nich staniecie przed ogromnym problemem. W palecie dominują brązy, czerwienie i róże. Każdy kolor, oprócz numerycznego oznaczenia posiada swoją niepowtarzalną nazwę. I tak:
nr 1 to klasyczna czerwień
nr 3 – letnia pomarańcza
nr 4 – złoty brąz
nr 5 - siena palona
nr 6 - czekoladowy
nr 7 - naturalny
nr 8 – perłowy łososiowy róż
nr 9 – perłowy beż
nr 10 - malinowy
nr 11 – perłowe drzewo różane
nr 13 – metaliczna ciemna czerwień
nr 14 - metaliczny oranż
nr 15 – perłowy róż
i french rose (bez numeru)
Do każdego z tych kolorów można też dobrać pomadkę – nazwy odcieni są identyczne.
Zmywanie lakieru nie sprawia najmniejszych problemów.
Kilkutygodniowa kolorystyczna kuracja z jego zastosowaniem mocno poprawiła stan moich paznokci, a tak skuteczne łączenie przyjemnego z pożytecznym jest warte, moim skromnym zdaniem, każdych pieniędzy. Gorąco polecam!