Bardzo lubię glicerynowe kremy do rąk. Bardzo szybko się wchłaniają, nie trzeba ich długo wcierać, a po aplikacji można od razu przystąpić do dalszej pracy - bez obawy, że pióro wyśliźnie się nam z dłoni albo otłuścimy książkę.
Krem Glicea mogę polecić więc wszystkim tym, którzy chcą mieć zadbane dłonie, a nie lubią tradycyjnych, tłustych kremów. Także tym, którzy lubią cytrynowy zapach i delikatne wybielenie blizn, przebarwień. Stosując go pozbyłam się szpecących pozostałości po zadrapaniach - "pamiątek" po kocie.
Glicea zawiera wyciąg z owoców cytryny oraz prowitaminę B5. Mogę powiedzieć, że krem dobrze pielęgnuje i nawilża skórę dłoni. Czy chroni? Myślę, że nie tak bardzo jak inne specyfiki. Smarowanie trzeba dość często powtarzać, najlepiej po każdym myciu rąk. Może nie jest najodpowiedniejszy na takie mrozy jak mamy teraz, ale na lato jest doskonały.
Jest dość rzadki. Ma lekką konsystencję, żółtawy kolor i intensywnie cytrynowy zapach.
Cena kremu jest bardzo przystępna. Ja swój kupiłam za 2,65 zł. Kosmetyk umieszczony jest w stojącej plastikowej tubce o pojemności 100 ml. Sporym minusem jest jednak zakrętka. Nie klapka, a właśnie zakrętka. Osadza się na niej nadmiar wyciekającego kremu, lubi się wymykać z rąk i toczyć po całym pokoju. A jak ją w końcu złapiemy, trzeba się namęczyć, żeby ją zakręcić z powrotem.
Producent reklamuje krem hasłem "Glicea - oddaj dłonie w dobre ręce". Ja moje oddałam i nie żałuję. Nie ulega wątpliwości, że na rynku są dostępne i lepsze kremy do rąk, ale za taką cenę - ten zasługuje na co najmniej 4 z plusem.
Producent | Glicea |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Dłonie i paznokcie |
Przybliżona cena | 2.00 PLN |