Z wielką pompą witamy wiosnę innowacyjnymi kosmetykami. Dość nietypową ciekawostkę zaproponował nam Manhattan – podwójny cień do powiek. Do jednego „pisaka” upakowano cień sypki, a na drugim końcu płynno-żelowy. Obu wersji można używać razem lub osobno, niestety, dla dobra własnego image’u, a szczególnie osób nas oglądających – najlepiej nie używać go wcale.
W dziedzinie makijażu oczu nie jestem nowicjuszem, lecz już dawno nie używałam tak słabego i niefunkcjonalnego produktu. Cień ma przede wszystkim masę niedociągnięć technicznych.
I tak, strona pyłkowa wyposażona jest w aplikator gąbeczkowy, zupełnie jak w błyszczyku. Chcąc wykonać makijaż, podczas odkręcania i wyjmowania aplikatora z buteleczki masa pyłku rozsypuje się dookoła, kolejna część trafia na policzki, natomiast to, co trafi na powiekę trzeba rozprowadzić palcem – inaczej wszystko się osypie. Efekt – delikatny, średnio trwały.
Druga strona – czyli cień w żelu to absolutna pomyłka. Preparat jest stanowczo za rzadki, prawie biały, nie ma szans na równomierne rozprowadzenie ani gąbeczką, ani palcem, do tego pachnie jak kwiat magnolii – czyli okropnie. Efekt – opłakany, ale z perłowym połyskiem i bardzo trwały.
Po połączeniu obu cieni, czyli wykorzystaniu żelowego jako bazy – całość wygląda nieco sensowniej, zyskuje na trwałości. I wszystko byłoby w porządku, gdyby efekt końcowy nie kojarzył mi się z „córką młynarza” lub przybyszem z obcej planety, ale taki właśnie wiosenny makijaż teraz jest promowany.
Do wyboru są dwie wersje kolorystyczne: jasny, cukierkowy róż (który stał się moją własnością) i jasny brąz (być może nieco ładniejszy).
I pocieszam się faktem, że sezonowe serie kosmetyków kolorowych Manhattan’u są krótkie, a następny ich pomysł może okaże się bardziej trafiony.
Producent | Manhattan |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Cienie w pyłku |
Przybliżona cena | 20.00 PLN |