Na wstępie warto sprostować pewien drobiazg, mianowicie nie jest to balsam rozświetlający, tylko nabłyszczający, bo trudno za rozświetlenie uznać znaczne ilości drobinek wędrujących po ciele. Co do nawilżenia – nie ma najmniejszych wątpliwości. I jest to, moim skromnym zdaniem, względnie najlepszy kosmetyk z całej serii.
Archaiczna butelka lepiej pasowałaby do toniku, mieści 200ml, jest zakręcana, ale w miarę poręczna. Kiedy kosmetyku jest mniej, pojawia się problem z wydobyciem, bo nie ma możliwości postawienia butelki na zakrętce a balsam trzeba „wytrząsać”. A potem konieczne jest już cięcie.
Konsystencja jest umiarkowanie gęsta i sprawia wrażenie przepojonej wodą. W przypadku mojej skóry, nie wymagającej intensywnej pielęgnacji, efekt nawilżenia jest optymalny i utrzymuje się dość długo, jednak obawiam się, że właścicielki suchej skóry mogą poczuć się niedopieszczone. Oprócz nawilżenia, trudno dostrzec jakiekolwiek inne działanie (wygładzające, ujędrniające czy regenerujące), co w odniesieniu do ceny kiepsko wróży przyszłości tego specyfiku.
Zapach przypomina brzoskwinię. Mój mężczyzna go lubi, a ja nie bardzo.
Jest to przeciętniak dobry na lato, kiedy chcemy pokazać kawałek błyszczącego ciała, choć i w tej sytuacji jego funkcjonalność jest niska, gdyż nie zawiera żadnych filtrów.
Producent | BanDi |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Kremy, mleczka, balsamy, masła do ciała |
Przybliżona cena | 18.00 PLN |