Shiro EDP

Shiro - japońskie określenie bieli. Zapach zamknięto w białym, ciężkim flakoniku (80 ml) z nazwą perfum oraz z czarną okrągłą zatyczką, na której widnieje nazwa producenta. Minimalistyczny flakonik idealnie podkreśla czystość zapachu.

Shiro dostałam w prezencie imieninowym. Jest to jeden z najładniejszych, a może i najładniejszy z "czystych", pudrowo-kwiatowych zapachów, jakie miałam przyjemność używać. Jest nieskazitelny, zwiewny, delikatny i nieprzytłaczający. W sam raz na zbliżającą się małymi kroczkami wiosnę.

Otwiera się bukietem białych kwiatów ułożonych na białej tkaninie. Czuję fiołka alpejskiego, różę i pudrową woń irysa. Po paru minutach dołączają do nich kwiat bawełny i piżmo - znany afrodyzjak pochodzenia zwierzecego. Piżmowiec wabi tym zapachem samice. Ponoć chińskie kurtyzany dodawały piżmo do jedzenia, aby było wyczuwalne na ich skórze przez długi czas. Shiro kojarzy mi się ze śnieżnobiałą, bawełnianą koszulą z kołnierzykiem, upraną w krystalicznie czystej wodzie z użyciem delikatnego mydełka. Suszonej w piękny, letni słoneczny dzień. Słońce świeci, ptaszęta ćwierkają, a koszula delikatnie powiewa rozwieszona na sznurku na letnim wietrze. To sprawia, że powietrze przesiąknięte jest zapachem czystości i świeżości.

Woda toaletowa trzyma się blisko skóry. Jest jak ta biała, wyprana w wodzie i mydlinkach koszula, którą nosimy najbliżej ciała i której świeżość i czystość czujemy mając ją na sobie, bo aromat tych perfum utrzymuje się właśnie do wieczornej kąpieli – czyli długo.

Shiro to zapach, który albo się polubi, albo znienawidzi po pierwszym psiknięciu. Ja go polubiłam i to bardzo.

Nuty zapachowe:
- głowy: kwiat bawełny, róża, fiołek alpejski,
- serca: aromat czystej tkaniny,
- bazy: irys, piżmo.

Polecam przetestować go na własnej skórze, gdyż jedynie wtedy można go dokładnie poznać.