Nauczyłam się już, że przy silniejszych przesuszeniach skóry dłoni skuteczniej działa usunięcie szorstkości peelingiem, niż ratowanie skóry wyłącznie kremami. Za peelingami cukrowymi jakoś nie przepadam, ale do dłoni sprawdzają się całkiem nieźle, głównie przez to, że w trakcie masażu cukier rozpuszcza się i tarcie nie jest zbyt mocne.
Ten jest raczej gruboziarnisty (cukier i woskowe kuleczki jojoba), ale z dłońmi obchodzi się delikatnie. Drobinki bardziej masują niż ścierają, ale stopniowo i delikatnie usuwają też nawet bardzo nieprzyjemne zrogowacenia. Siłą rzeczy peeling jest bardzo tłusty - jego bazą jest olej roślinny. Z jednej strony może nie jest to przyjemne, ale z drugiej po zabiegu nie ma konieczności natychmiastowego smarowania dłoni kremem.
Jego konsystencja jest żelowa, ale nie spływa ze skóry i nie ma problemów z masażem, drobinki nie uciekają i są wyczuwalne cały czas, nawet podczas dłuższego wcierania. Mały minus za dziwaczny zapach, taki kwiatowo-glicerynowy.
Opakowanie, czyli tuba (125 ml) sprawdza się bez zarzutu. Cena pozostawia jednak wiele do życzenia, ale jeżeli ktoś może sobie pozwolić – będzie zadowolony, zwłaszcza, że peeling jest szalenie wydajny.
Skład: caprylic/capric triglyceride, laureth-4, sucrose, hydrogenated castor oil, parfum, ozokerite, gossypium oil,jojoba esters, titanium dioxide, elaeis guineensis oil, camelina sativa oil, olus oil, hydrogenated vegetable oil, candella cera, geraniol, linalool, bht
Producent | Bioline |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Dłonie i paznokcie |
Przybliżona cena | 170.00 PLN |