Połączenie piasku i preparatu do opalania na skórze to jedna z tych mniej przyjemnych rzeczy wiążących się z opalaniem w warunkach „naturalnych”. Ale niestety długie godziny plażowania bez środków ochronnych to morderstwo dla skóry.
To mleczko było jednym z moich ulubionych opalaczy w zeszłym sezonie. Leciutka konsystencja nie zostawia tłustej warstwy na skórze, do której w takiej sytuacji także piasek się nie przykleja. Angażowanie rąk w rozprowadzanie go na skórze można ograniczyć do minimum, bo opakowanie wyposażono w atomizer, celnie „strzelający” tam gdzie trzeba. Ogólnie, przez nietypową konstrukcję aparatu rozpylającego, butelka sprawia wrażenie dużej, w zasadzie mogłaby zajmować o 1/3 mniej miejsca, ale widocznie także producent sprzyja poglądowi, że duże torby i kosze plażowe w modzie są co sezon.
Zapach zupełnie nie przypomina nic związanego z masłem kakaowym, zawartym w składzie. Jest kremowo-pudrowy, delikatny i raczej nie przeszkadza.
I najważniejsze – ochrona. Jest należyta, choć mam duże wątpliwości co do faktycznej wodoodporności tego kosmetyku. Mam bardzo jasną skórę i teoretycznie faktor 22 jest dla mnie za niski, jednak z tym mleczkiem nie grożą mi poparzenia, nawet w pierwszych dniach plażowania a tempo opalania nie jest zwolnione, jak przy wielu innych preparatach z podobną wysokością filtra.
Polecam ten kosmetyk, szczególnie osobom o jasnej karnacji i szczególnie na początek sezonu.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Kremy, balsamy, olejki ochronne (z filtrami UV) |
Przybliżona cena | 13.00 PLN |