Uwielbiam kupować buty, niestety gorzej z ich noszeniem, gdyż na 90% każdy nowy nabytek powoduje, że moje stopy wyglądają jak eksperymentalny poligon wojskowy. I nie ma tu znaczenia, czy będą to adidasy, czy sandałki, o szpilkach nie wspomnę, czy zapłacę za nie całą wypłatę, czy kupię je za grosze. Z taką przesadną wrażliwością stóp żyję od lat i jakoś sobie z tym radzę.
Nie, nie – ten krem nie likwiduje przyczyny, ale za to, jak żaden inny, świetnie radzi sobie ze skutkami. Przyspiesza gojenie się otarć, poprzez głębokie nawilżenie (może nie konieczne na obiecywane 24 godziny) szybko likwiduje ślady po pęcherzach, świetnie odżywia i regeneruje naskórek. Stopy stają się gładkie, dosłownie jak nowe i to przy niezbyt regularnym stosowaniu.
Konsystencja kremu jest bardzo dobra, lekka a zarazem bogata. Łatwo się rozprowadza, nie pozostawia żadnych śladów i wchłania się natychmiast (działanie także zauważalne jest natychmiast), dlatego jest wręcz komfortowy w użyciu.
Tubka wygodna, z klapką, mieści 75 ml kosmetyku, ale starcza na dość długo.
Jedyne moje zastrzeżenie tyczy się zapachu. Jest to tak nietypowa, aptekarsko-kwiatowa mieszanka, która z mocą perfum obezwładnia mój nos niczym tabaka. Po wieczornej aplikacji mam gwarantowane ładnych kilka minut kichania, chyba, że powstrzymam się od głębszych wdechów, co też nie zawsze przynosi skutki. Spotkałam się z opinią, że krem ten jest bezzapachowy – ale wierzcie mi – taki nie jest!
Poza tym „drobiazgiem” jest to najlepszy krem do stóp, jakiego używałam.
Producent | Scholl |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Stopy |
Przybliżona cena | 16.00 PLN |