Długo zastanawiałam się nad zakupem tego pudru. Skusiłam się w końcu i jestem zadowolona. Wybrałam kolor 02 (Let the sun shine!) - spodobało mi się w nim to, że kuleczki wewnątrz opakowania miały chłodnawe kolory (jasny, pudrowy róż, jasny brąz i cielisty). Jestem chłodnym typem urody, mam jasną cerę, więc stwierdziłam, że będzie do mnie pasowało. I faktycznie - skóra ożywiła się, promieniała, koloryt ujednolicił. Była też miła w dotyku, jak brzoskwinka. Zastrzeżenie mam jedynie do nazwy - według mnie puder nie brązuje, a jedynie rozświetla. W moim przypadku cera wygląda naturalniej, niż po użyciu pudru typowo brązującego, a gdy przypudrowaną już twarz musnę gdzieniegdzie odrobiną naprawdę brązującego - efekt podoba mi się najbardziej.
Całość zamknięta jest w niewielkim, plastikowym, zakręcanym pudełeczku, dzięki czemu nie otworzy się w torebce. Wewnątrz opakowania znajduje się także puszek do nakładania kosmetyku - wolę puszki od pędzli, więc to także mi się spodobało.
Kuleczki posiadają także przyjemny, różany zapach - nie wiem, czy czuć go na skórze, bo tego nie jestem w stanie stwierdzić.
Podsumowując - polecam ten puder, zwłaszcza osobom o jasnej cerze, dla których kuleczki brązujące są za mocne.
Producent | Essence |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Pudry w kulkach |
Przybliżona cena | 15.00 PLN |