Kosmetyk ten jest dla mnie kolejnym dowodem wysokiej jakości produktów, które proponuje nam Oriflame. Jeszcze nigdy się na nich nie zawiodłam i mam nadzieję, że tak właśnie zostanie.
Balsam mieści się we wdzięcznym, maleńkim pudełeczku z zakrętką o pojemności 10 ml. Opakowanie bardzo mi się podoba i idealnie pasuje do każdej torebki, zupełnie jak pomadka.
Konsystencja wyglądem przypomina mi maść bądź wazelinę. Na całe szczęście nie jest jednak ani ciężka ani tłusta. Wystarczy lekko potrzeć palcem i już można aplikować ją na usta. Jest szalenie wydajnym kosmetykiem i jestem pewna, że będzie mi służyć jeszcze długi, długi czas.
Zapach balsamu jest ledwie wyczuwalny, chociaż jeśli się uprzeć to można poczuć delikatną woń wosku pszczelego. Dużym plusem dla mnie jest także to, iż jest bezsmakowy. Nie ma bowiem nic gorszego niż chemiczny, bądź niezbyt trafiony posmak w ustach.
Co do działania - jest ono uwieńczeniem tego cudeńka. Bardzo dobrze nawilża usta, chroni je przed wysuszeniem. Nadaje się świetnie zarówno do stosowania na noc jak i na dzień. Używając go codziennie przez kilka dni zaobserwowałam, że widocznie zregenerował naskórek moich ust, które są notorycznie narażone na podrażnienia przez matowe pomadki. Balsam nie pozostawia na ustach żadnego połysku ani koloru.
Niestety muszę przyznać, że mimo ogólnego zachwytu z mojej strony nad tym balsamem wolałabym jednak, aby był dostępny także w postaci typowej pomadki-sztyftu, ponieważ aplikacja palcem nie zawsze bywa higieniczna.
W promocji kosmetyk kosztował 8,90 zł.
Producent | Oriflame |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Balsamy do ust: nawilżające |
Przybliżona cena | 15.00 PLN |