Skóra na ustach potrzebuje właściwej ochrony, zwłaszcza, gdy nieubłaganie nadchodzi zima. Gdy z mojej poprzedniej pomadki ochronnej nie została nawet resztka, udałam się do Rossmanna w oczywistym celu nabycia nowej. Wzrok mój padł na stojaczek marki produkującej kosmetyki dla Rossmanna - Isany. Skusiła mnie przystępna cena.
Opakowanie jest ogólnie jest przyjemne dla oka, choć znak graficzny marki wywołuje jedynie uśmiech politowania (to brak pomysłu na logo czy liczenie na błędy percepcji klientki?). Na początku trudno je otworzyć - trzeba się nieco nasiłować. Dalsze otwieranie i zamykanie nie sprawia problemu - opakowanie po prostu pęka na dole...
Zapach jest dziwny. Trochę jakby wazelina, ale nieudolnie "czymś" przykryta. Zapach nie wspaniały, nie neutralny, ale też nie odrzucający. Smak jest - wazelinowy, ale to mi akurat nie przeszkadza, bo ja nie chcę pomadki zjadać. Konsystencja mi się całkiem podoba. Dwa pociągnięcia i usta są pokryte warstwą pomadki. Niestety pomadka zamiast być przezroczystą, tworzy na ustach obrzydliwy biały nalot. Na tyle obrzydliwy, że mój luby spojrzał na mnie z niekłamaną odrazą, spytał, co mi się stało i w chwilę potem poleciał (sam!) kupić mi inny specyfik do ochrony ust. Pomadka wałkuje się na ustach razem ze skórą ust. Koszmar.
Zakładam, że skoro producent pisze na opakowaniu, że pomadka jest bez środków konserwujących i zawiera filtry, to faktycznie tak jest. Na opakowaniu jest również napisane, że nie jest perfumowana - tu bym się sprzeczała. Usta zaraz po nałożeniu tej pomadki sa przyzwoicie natłuszczone, ale trwa to krótko (pół godziny, może mniej), bo zaraz "zwija się" ona razem z ustami.
Stanowczo odradzam.
Producent | Isana |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Balsamy do ust: z filtrami UV |
Przybliżona cena | 4.00 PLN |