Od kiedy pamiętam, zimą zawsze strasznie marzną mi ręce. W tym roku postanowiłam temu zaradzić i zaopatrzyłam się w krem rozgrzewający do rąk Bielendy. O tej firmie nie miałam właściwie żadnego zdania, ponieważ nie używałam prawie żadnych jej kosmetyków. Moją sympatię do niej wzbudził fakt, iż nie testuje swych kosmetyków na zwierzętach.
Krem, który zakupiłam, mieści się w ładnym, niebieskim opakowaniu (75 ml). Od razu po pierwszym użyciu uderzył mnie silny zapach cynamonu. Na początku jest on przyjemny, ale z czasem zaczął mnie denerwować, gdyż utrzymuje się dość długo. Przed zakupem radzę więc powąchać, bo dla niektórych taki aromat może okazać się nie do zniesienia.
Krem dobrze nawilża, szybko się wchłania, pomaga regenerować spierzchnięte i podrażnione dłonie. Ale gdzie obiecane uczucie ciepła? No właśnie. Nie ma go w ogóle. Krem ani trochę nie rozgrzewa, co sprawiło, że jestem nim rozczarowana, gdyż kupiłam go z myślą o takim właśnie przeznaczeniu.
Ogólnie jak na tak tani produkt jest całkiem niezły, pomijając zapach i brak obiecanego rozgrzewania rąk. Ja jednak już się na niego nie skuszę.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Dłonie i paznokcie |
Przybliżona cena | 8.00 PLN |