Mimo że Oceanic nie należy do moich faworytów w kwestii producentów kosmetyków, moje doświadczenia z serią AA Help do pielęgnacji twarzy były bardzo dobre, więc z dużym zaufaniem sięgnęłam po balsam do ciała z tej samej serii.
Smarowidło zawiera lipidy regenerujące skórę poprzez odbudowę naturalnej warstwy ochronnej, cucurbitynę, która działa łagodząco, olej z ogórecznika lekarskiego redukujący utratę wody i zapobiegający podrażnieniom, masło shea zapewniające nawilżenie i ochronę skóry, a także witaminę E, która zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry. Kosmetyk przeznaczony jest do pielęgnacji skóry bardzo suchej, nadwrażliwej i atopowej. Nie zawiera w swym składzie alergenów, sztucznych barwników i substancji zapachowych.
Balsam ma niezbyt zwartą konsystencję (a mimo to, niestety dość ciężko go rozsmarować), przez co z dość dużą ostrożnością trzeba otwierać opakowanie (dość ascetyczna, acz estetyczna tuba z zatyczką o pojemności 200 ml), jest tłusty i ma dość specyficzny (ledwo wyczuwalny) zapach, typowy dla kosmetyków nieperfumowanych.
Mazidło dość słabo i długo się wchłania, pozostawiając lepki, tłusty film na skórze. Z drugiej strony jednak efekty stosowania w jakiś sposób rekompensują te niedogodności – rano skóra jest gładziutka, delikatna, z ładnym kolorytem. Zero podrażnień, zero wysypek i „wulkanów”. Nawet najbardziej problematyczne miejsca (łokcie, kolana) są doskonale nawilżone i odżywione. Znakomicie sprawuje się po depilacji – wspaniale koi podrażnienia.
Tak naprawdę nie ma czego się przyczepić w kwestii działania tego balsamu. Z drugiej strony stosowanie nie należy do przyjemności – jego toporność i kiepskie wchłanianie nieraz doprowadzały mnie do białej gorączki. Dla efektów (po prostu rewelacyjne) jednak chyba warto nieco „pocierpieć” i – choć z niejakim zgrzytem zębów – pewnie jeszcze nieraz sięgnę po ten kosmetyk.
Producent | Oceanic |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Kremy, mleczka, balsamy, masła do ciała |
Przybliżona cena | 15.00 PLN |